– W krakowskich sądach zamknięto sekretariaty, nie przyjmuje się stron – informuje „Rz" sędzia Beata Morawiec, była prezes Sądu Okręgowego w Krakowie, prezes Stowarzyszenia Sędziów Themis. Nie przyjmują tam też biura obsługi interesanta. Wszystko po to, by uniknąć zakażenia. Tym bardziej że z sądów w kraju dochodzą informacje o zakażeniach i kolejnych zamykanych jednostkach.
Anna Dalkowska, wiceminister sprawiedliwości, przyznaje, że resort rozmawia o tych sprawach. W czwartek podjęto nawet inicjatywę o ograniczeniu pracy w sądach – chodzi o skrócenie wokand do spraw najpilniejszych. Ale to już zadanie konkretnych prezesów.
– Nie chcemy pracować w zagrożeniu – mówi sędzia Barbara Morawiec. – Zamknięto sekretariaty. Nie przyjmuje się stron. Nie działają biura obsługi interesantów, a sędziowie cały czas realizują wokandę.
Tak było do godziny 15.
Kichanie na sali
– W środę miałam świadka, który podczas przesłuchania mocno kaszlał. Zapytałam, czy to stres czy wirus. Odpowiedział, że jest lekko podziębiony, ale nigdzie nie wyjeżdżał i nie miał z nikim z zewnątrz świadomego kontaktu. W moim składzie orzeka jedna młoda mama, dziecko ma 16 miesięcy. Koleżanka jest przerażona, kiedy słyszy kaszel w sali rozpraw – mówi nam warszawska sędzia.
W warszawskim Sądzie Okręgowym szybko poszły w ruch zalecenia Ministerstwa Sprawiedliwości. Tamtejsza prezes zarządziła zdjęcie z wokandy spraw do 31 marca. Są dwa wyjątki. Po pierwsze – sprawy pilne. Po drugie – wyznaczone na termin publikacje orzeczeń w sprawach karnych.