Koronawirus: wokandy kurczą się w obawie przed koronawirusem

Sędziowie załatwią tylko sprawy pilne, np. dotyczące aresztowania czy opiekuńcze. Reszta poczeka, aż zagrożenie epidemiologiczne minie.

Aktualizacja: 13.03.2020 06:53 Publikacja: 12.03.2020 19:11

Koronawirus: wokandy kurczą się w obawie przed koronawirusem

Foto: AdobeStock

Sędziowie nie chcą się więcej narażać. Tym bardziej że w sądach są pierwsze zakażenia koronawirusem. Napisali więc do ministra sprawiedliwości, by ten zadbał o bezpieczeństwo ich i pracowników wymiaru sprawiedliwości.

– Sprawy są zdejmowane z wokand – poinformowała „Rzeczpospolitą" w czwartek po południu Joanna Bitner, prezes Sądu Okręgowego w Warszawie. Potwierdził to Krystian Markiewcz, katowicki sędzia. A wszystko to za przyzwoleniem ministra sprawiedliwości. W resorcie długo trwała narada, co robić.

Dmuchać na zimne

– Z jednej strony to tysiące ludzi, którzy przewijają się przez sądy, z drugiej cały sztab ludzi, który ich obsługuje – alarmują sędziowie.

Czytaj także: Największy sąd w Polsce ograniczy wokandę

Sprawdziliśmy, jak to jest.

– W krakowskich sądach zamknięto sekretariaty, nie przyjmuje się stron – informuje „Rz" sędzia Beata Morawiec, była prezes Sądu Okręgowego w Krakowie, prezes Stowarzyszenia Sędziów Themis. Nie przyjmują tam też biura obsługi interesanta. Wszystko po to, by uniknąć zakażenia. Tym bardziej że z sądów w kraju dochodzą informacje o zakażeniach i kolejnych zamykanych jednostkach.

Anna Dalkowska, wiceminister sprawiedliwości, przyznaje, że resort rozmawia o tych sprawach. W czwartek podjęto nawet inicjatywę o ograniczeniu pracy w sądach – chodzi o skrócenie wokand do spraw najpilniejszych. Ale to już zadanie konkretnych prezesów.

– Nie chcemy pracować w zagrożeniu – mówi sędzia Barbara Morawiec. – Zamknięto sekretariaty. Nie przyjmuje się stron. Nie działają biura obsługi interesantów, a sędziowie cały czas realizują wokandę.

Tak było do godziny 15.

Kichanie na sali

– W środę miałam świadka, który podczas przesłuchania mocno kaszlał. Zapytałam, czy to stres czy wirus. Odpowiedział, że jest lekko podziębiony, ale nigdzie nie wyjeżdżał i nie miał z nikim z zewnątrz świadomego kontaktu. W moim składzie orzeka jedna młoda mama, dziecko ma 16 miesięcy. Koleżanka jest przerażona, kiedy słyszy kaszel w sali rozpraw – mówi nam warszawska sędzia.

W warszawskim Sądzie Okręgowym szybko poszły w ruch zalecenia Ministerstwa Sprawiedliwości. Tamtejsza prezes zarządziła zdjęcie z wokandy spraw do 31 marca. Są dwa wyjątki. Po pierwsze – sprawy pilne. Po drugie – wyznaczone na termin publikacje orzeczeń w sprawach karnych.

Do odwołania wstrzymano też przeprowadzanie w SO w Warszawie wideokonferencji, np. z przesłuchania świadków. To tyle z sądów powszechnych. Wygląda na to, że czekać będą nie tylko wokandy.

Zgromadzenia później

Nie odbędzie się również planowane na najbliższy poniedziałek Zgromadzenie Ogólne Sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Miało być poświęcone bieżącym sprawom, m.in. nominacjom sędziowskim. Jednocześnie na stronie internetowej NSA pojawił się komunikat w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa w Polsce.

„NSA zaleca ograniczenie wizyt w sądzie niezwiązanych z udziałem w rozprawie, np. w celu przejrzenia akt sprawy lub uzyskania informacji o sprawie" – czytamy w nim. NSA przypomina, że istnieją możliwości dokonywania niektórych czynności bez osobistego stawiennictwa w sądzie. Dostęp do akt sprawy sądowoadministracyjnej możliwy jest online za pośrednictwem portalu PASSA po uprzednim złożeniu wniosku, a informacje o sprawach udzielane są telefonicznie lub elektronicznie.

W ślad za nim idzie Sąd Najwyższy. Informuje, że dla osób postronnych ograniczono funkcjonowanie punktu obsługi interesantów.

Jak?

Poprzez zaprzestanie bezpośredniej obsługi na rzecz obsługi zdalnej oraz ograniczenie obsady w sekretariatach i biurach do niezbędnego minimum.

Pierwsza prezes prof. Małgorzata Gersdorf zarządziła również przesunięcie terminu Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN na 31 marca 2020 r. o godz. 14.

Opinia dla „rzeczpospolitej"

Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia

Wszystko, co się dzieje, to spóźnione i nerwowe ruchy. Dziwię się, że wcześniej nie podejmowano żadnych realnych działań. Przecież progi sądów przekraczają dziś dziesiątki tysięcy osób. Żel i maska nie wystarczą. Nie myślę już nawet tylko o bezpieczeństwie sędziów. Przecież wraz z nami pracują dziesiątki tysięcy pracowników, urzędników. W takiej sytuacji jedynym rozsądnym zachowaniem było wstrzymanie się od orzekania w sprawach zwykłych. Te, które wymagają szybkiej interwencji, można załatwić na posiedzeniach niejawnych, nie narażając nikogo na żadne ryzyko. Są sprawy, które wymagają szybkiej interwencji, a muszą być rozpoznawane na posiedzeniach jawnych. W zależności od uznania sądu tylko one powinny być rozpoznawane i w takiej sytuacji powinno się zagwarantować pełne bezpieczeństwo jej uczestnikom. A że nie jest z tym najlepiej, świadczyć mogą np. sytuacje, w których w sądach warszawskich mamy już sędziów poddanych kwarantannie. ?

Sędziowie nie chcą się więcej narażać. Tym bardziej że w sądach są pierwsze zakażenia koronawirusem. Napisali więc do ministra sprawiedliwości, by ten zadbał o bezpieczeństwo ich i pracowników wymiaru sprawiedliwości.

– Sprawy są zdejmowane z wokand – poinformowała „Rzeczpospolitą" w czwartek po południu Joanna Bitner, prezes Sądu Okręgowego w Warszawie. Potwierdził to Krystian Markiewcz, katowicki sędzia. A wszystko to za przyzwoleniem ministra sprawiedliwości. W resorcie długo trwała narada, co robić.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Edukacja i wychowanie
Ile kosztują korepetycje 2024? Ceny lekcji z polskiego, matematyki i angielskiego
Prawo dla Ciebie
Nowy obowiązek dla właścicieli psów i kotów. Znamy szacowany koszt
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw