W maju przyszłego roku asesorzy znikną z sal rozpraw. Do tego czasu rząd musi wymyślić, a Sejm uchwalić przepisy, które pozwolą przekształcić ich w najmłodszych sędziów. Propozycje powoli się wykruszają.
Kilka dni temu w trakcie spotkania z prezydentem Krajowej Radzie Sądownictwa udało się przekonać Lecha Kaczyńskiego do własnej wizji początków kariery sędziowskiej. Przypomnijmy: Rada chce, by najniższym szczeblem w karierze sędziego był sędzia grodzki. Kolejne to: sędzia rejonowy, okręgowy i apelacyjny.
Wymagany wiek dla sędziego grodzkiego to 27 lat. Najmłodsi sędziowie mieliby sądzić w najdrobniejszych sprawach (m.in. wykroczenia, wykroczenia skarbowe, przestępstwa skarbowe itp.). Na pewno nie będą już decydować o zastosowaniu tymczasowego aresztowania.
– To zbyt poważne i często nieodwracalne w skutkach decyzje – mówi prof. Zbigniew Hołda z Uniwersytetu Jagielloński. – Aby je podejmować, trzeba się wykazać nie tylko wiedzą, ale i doświadczeniem życiowym.
Po kilku latach orzekania w drobnych procesach i uzyskaniu dobrej oceny sędziowie grodzcy dostawaliby nominację do sądu wyższej instancji. Gdyby ich nie powołano, orzekaliby dalej w prostych sprawach.