Konfliktu nie ma. Istnieje rozbieżność stanowisk co do prerogatyw rady i prezydenta. Prezydent uważa, że może swobodnie decydować, czy udzieli nominacji. Rada jest innego zdania. Wszyscy chcemy, żeby sędziami zostali najlepsi. Naszym zdaniem prezydent dokonał osobistej oceny kandydatów, a nie miał do tego prawa. Osobiście prosiłem prezydenta, żeby swoje wątpliwości przedstawiał radzie. Jeśli będą zasadne, możemy zmienić zdanie. Kiedy zaś przekonamy prezydenta, to może on zmieni zdanie. Ale musimy wiedzieć, o co chodzi, a nie otrzymywać informację, z której wynika jedynie, że nie będzie nominacji. Na pytanie: „dlaczego?”, słyszymy – „bo nie”. Poza wszystkim mam nadzieję, że taka sytuacja wydarzyła się wyjątkowo.
[b]Dlaczego sędziom tak bardzo przeszkadza administracyjny nadzór ministra sprawiedliwości nad sądami?[/b]
Zacznijmy od konstytucji. Sądy są władzą odrębną i niezależną. I nie wymyślono tego bez powodu. Chodzi o to, by były jak najdalej od polityki. Żeby ta nie wpływała na sądy. Dziś jest tak, że jeśli nawet nie wprost, to i tak do nich przenika. Nadzór ministra to nie jest dobre rozwiązanie, w dodatku nieuzasadnione. Mamy w kraju bardzo dobry przykład na doskonale funkcjonujące sądy bez nadzoru ministra sprawiedliwości. To sądy administracyjne. Porządku w nich pilnuje prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego. Dlaczego w sądach powszechnych nie mógłby to być pierwszy prezes Sądu Najwyższego? Mielibyśmy gwarancję, że nie jest to polityk.
[b]W Sejmie mnożą się projekty ustaw zmieniających, najczęściej upraszczających procedury – karne i cywilne. Trudniej sądzić, kiedy prawo zmienia się tak często? [/b]
Parlamenty działają tak, jak działają. Oczywiście, że częste zmiany nie przynoszą dobrych rezultatów. Szczególnie te w kodeksach. Zmieniane wielokrotnie tracą bowiem spójność. Potem na sali rozpraw trzeba sobie umieć z tym poradzić. To jeszcze jeden argument za tym, by do zawodu sędziego szli najlepsi prawnicy. Rzadko kiedy wystarczy zwykła językowa wykładnia przepisów. Coraz częściej potrzebna jest funkcjonalna oraz odniesienie się nie tylko do prawa krajowego, ale i unijnego. To naprawdę trudne.