TK już po razy drugi przekłada wydanie wyroku w tej sprawie, dając skarżącemu i jego pełnomocnikowi bardzo dużo czasu na wyłuszczenie zarzutów wobec sądów i sędziów wojskowych.
– Chodzi mi o to, że jestem skazany na zawistnych i stronniczych sędziów wykonujących polecenia przełożonych – tak mówił wczoraj przed Trybunałem płk sędzia Mariusz Lewiński. – Zostałem przez wojskowe sądy dyscyplinarne pozbawiony stanowiska, prezesury Sądu Garnizonowego w Krakowie, a także immunitetu sędziowskiego, wreszcie za ich zgodą oskarżony w sprawie karnej o niewielkie przekroczenie uprawnień.
Polegać ono miało na wyłudzeniu ryczałtu benzynowego na łączną kwotę 3869 zł z kasy sądu. Teraz sędzia Lewiński jest zawieszony w swoich obowiązkach i pobiera połowę pensji.
Główny zarzut sędziego jest taki, że sądy wojskowe to wyjątkowo hermetyczne środowisko. Wszyscy się znają jeśli nie z pracy, to ze szkoleń, wszyscy są zależni od przełożonych – w praktyce prezesów dwóch wojskowych sądów okręgowych, którzy m.in. nagrodami mogą wpływać na decyzje sędziów. We wszystkich tych sądach pracuje 66 sędziów (plus dziesięciu w SN), podczas gdy w sądach powszechnych jest ich ok. 10 tys.
[b]Dyscyplinarkę cywilnego sędziego można skierować do innego sądu – w wojskowych nie przewidziano takiej możliwości.[/b] Tak jest od kilku lat, gdyż wcześniej nie było różnicy: sędzia wojskowy czy niewojskowy, wszyscy mieli jedną dyscyplinarną procedurę.