Reklama
Rozwiń

Mamy prawo znać sędziów nie tylko z nazwiska

Władza sędziów jest ogromna. Co obywatele mogą o nich wiedzieć? Czy sądy powinny publikować dane biograficzne i kontaktowe?

Publikacja: 30.03.2010 05:00

Mamy prawo znać sędziów nie tylko z nazwiska

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Nie ma jednak chyba odwrotu od publikowania list sędziów orzekających w poszczególnych sądach, chociaż czynią to wciąż tylko niektóre. Z drugiej strony nie ma generalnie zgody na podawanie ich numerów telefonów.

Pośrodku są dane biograficzne, które bez ryzyka można by publikować. Jak ktoś bardzo chce, to takie dane może całkiem legalnie zgromadzić, ot choćby przed drzwiami sali rozpraw. Adwokaci zresztą z tej metody chętnie korzystają.

[srodtytul]Sędziowie w Internecie[/srodtytul]

Mimo to tylko niektóre polskie sądy publikują listy swoich sędziów. Większość ogranicza się do podania nazwisk prezesów, przewodniczących wydziałów i telefonów. To wnioski z raportu "E-sądy po polsku", przygotowanego przez Fundację FOR, Fundację Helsińską, firmę K2 Internet oraz redakcję "Rzeczpospolitej" (szerzej w artykule [link=http://www.rp.pl/artykul/61221,451392_Sa_e_wokandy___ale_nie_wiadomo__kto_sadzi.html]"Są e-wokandy, ale nie wiadomo, kto sądzi"[/link]).

Informacje biograficzne o sędziach należą do zupełnej rzadkości, podają je wyjątkowo niektórzy prezesi, a o szeregowych sędziach bodaj tylko Trybunał Konstytucyjny.

Pełne listy publikują np. rzeszowski Sąd Okręgowy i podległe mu sądy rejonowe: z podziałem na poszczególne wydziały, ale też z informacjami o delegowaniu sędziego do innego sądu czy do Ministerstwa Sprawiedliwości. Czy jakiegoś sędziego spotkała z tego powodu jakaś przykrość?

– Nie mam żadnych takich sygnałów – odpowiada sędzia Marzena Ossolińska-Plęs, rzecznik rzeszowskiego SO.

Jednocześnie SO Warszawa-Praga publikuje tylko nazwiska sędziów funkcyjnych, kierowników sekretariatów (plus telefony).

[srodtytul] Komu, ile informacji[/srodtytul]

Zdaniem Jarosława Bełdowskiego, prezesa Fundacji FOR, tendencją światową jest podawanie informacji o sędziach, a minimum, którego obywatel polski ma prawo oczekiwać, to pełna ich lista wraz z zajmowanymi stanowiskami i przynajmniej krótkie noty biograficzne.

Podobnie uważa mecenas Łukasz Rędziniak, do niedawna wiceminister sprawiedliwości.

– Strona internetowa sądu powinna być przede wszystkim użyteczna, a więc zawierać e-wokanady, nazwiska oraz kontakt z sędziami funkcyjnymi. Nazwiska pozostałych sędziów to rzecz drugorzędna, choć nie mam nic przeciwko podawaniu nawet elementów życiorysu.

– Sędziowie polscy tradycyjnie nie eksponują przy wydawaniu orzeczeń swojej osoby, ale sąd jako instytucję – mówi mec. Jerzy Naumann, prezes Wyższego Sądu Adwokatury. – Musiałoby dojść do zmiany modelu orzekania, by stało się wzorem krajów anglosaskich orzekaniem konkretnych sędziów. [b]Mogłoby się to przyczynić do większego ich zaangażowania i podniesienia poziomu wyroków.[/b]

– Notki biograficzne? Czemu właściwie miałyby służyć? – pyta Roland Myca, adwokat z Dortmundu. – Niemieckie sądy nie wywieszają nawet list wszystkich funkcyjnych. Jeśli można przypuszczać, że jakiś sędzia nie będzie bezstronny, to adwokat występuje o jego wyłączenie.

– Dla mnie sędzia nie ma imienia i nazwiska, ale jest sądem. Mnie takie informacje nie są potrzebne – mówi adwokat Marek Gromelski. – Zdaję sobie jednak sprawę, że są adwokaci, którzy zbierają takie informacje, aby wiedzieć, na co mogą sobie pozwolić przed określonym sędzią.

[ramka][b]Komentuje Teresa Romer, sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku: [/b]

Wydaje się, że prawem obywateli jest dostęp do informacji, jakich mają sędziów, a więc kto pełni tę funkcję, oraz do podstawowych informacji biograficznych, o przebiegu ich kariery zawodowej. Nie dopuszczam natomiast bezpośredniego kontaktu sędziego ze stronami prowadzonej przez niego sprawy. Sędzia ma bowiem orzekać na podstawie tego, czego się dowiaduje z akt i na rozprawie. Tymczasem w nieoficjalnej rozmowie mogą być przemycone treści, nawet bez świadomości sędziego, które mogą mieć wpływ na orzeczenie. Dlatego jeśli już jakaś wymiana informacji jest niezbędna, powinna się odbywać za pośrednictwem sekretariatu.[/ramka]

[ramka] [b] [link=http://blog.rp.pl/goracytemat/2010/03/29/mamy-prawo-znac-sedziow-nie-tylko-z-nazwiska/]Skomentuj ten artykuł[/link][/b][/ramka]

Nie ma jednak chyba odwrotu od publikowania list sędziów orzekających w poszczególnych sądach, chociaż czynią to wciąż tylko niektóre. Z drugiej strony nie ma generalnie zgody na podawanie ich numerów telefonów.

Pośrodku są dane biograficzne, które bez ryzyka można by publikować. Jak ktoś bardzo chce, to takie dane może całkiem legalnie zgromadzić, ot choćby przed drzwiami sali rozpraw. Adwokaci zresztą z tej metody chętnie korzystają.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Spadki i darowizny
Jak długo można żądać zachowku? Prawo jasno wskazuje termin przedawnienia
Praca, Emerytury i renty
Bogdan Święczkowski interweniuje u prezesa ZUS. „Problem dotyczy tysięcy osób"
Zawody prawnicze
„Sądy przekazały sprawy radcom”. Dziekan ORA o skutkach protestu adwokatów
Konsumenci
Tysiąc frankowiczów wygrywa z mBankiem. Prawomocny wyrok w głośnej sprawie
W sądzie i w urzędzie
Od 1 lipca nowości w aplikacji mObywatel. Oto, jakie usługi wprowadzono