Nie ma jednak chyba odwrotu od publikowania list sędziów orzekających w poszczególnych sądach, chociaż czynią to wciąż tylko niektóre. Z drugiej strony nie ma generalnie zgody na podawanie ich numerów telefonów.
Pośrodku są dane biograficzne, które bez ryzyka można by publikować. Jak ktoś bardzo chce, to takie dane może całkiem legalnie zgromadzić, ot choćby przed drzwiami sali rozpraw. Adwokaci zresztą z tej metody chętnie korzystają.
[srodtytul]Sędziowie w Internecie[/srodtytul]
Mimo to tylko niektóre polskie sądy publikują listy swoich sędziów. Większość ogranicza się do podania nazwisk prezesów, przewodniczących wydziałów i telefonów. To wnioski z raportu "E-sądy po polsku", przygotowanego przez Fundację FOR, Fundację Helsińską, firmę K2 Internet oraz redakcję "Rzeczpospolitej" (szerzej w artykule [link=http://www.rp.pl/artykul/61221,451392_Sa_e_wokandy___ale_nie_wiadomo__kto_sadzi.html]"Są e-wokandy, ale nie wiadomo, kto sądzi"[/link]).
Informacje biograficzne o sędziach należą do zupełnej rzadkości, podają je wyjątkowo niektórzy prezesi, a o szeregowych sędziach bodaj tylko Trybunał Konstytucyjny.