Minister sprawiedliwości przesądził o zasadach wynagradzania urzędników i pracowników sądów i prokuratur. W załączniku do znowelizowanego rozporządzenia ustalił, że pracownicy na stanowiskach pomocniczych, obsługi technicznej i gospodarczej mają zarabiać od 1,6 tys. zł do 2,9 tys. zł, na stanowiskach wspomagających – od 1,6 tys. zł do 5,2 tys. zł, na stanowiskach samodzielnych – od 1,8 tys. zł do 7 tys. zł. Widełki dla stażystów wynoszą zaś od 1,6 tys. zł do 2,4 tys. zł. Jeśli chodzi o najniższe wynagrodzenie 1,6 tys., to mniej, niż początkowo planował dać minister sprawiedliwości. W projekcie planował podnieść najniższe wynagrodzenie do 1680 zł. Ostatecznie tego nie zrobił.
W noweli, która w środę wchodzi w życie, pojawia się też tabela wysokości dodatku z tytułu zajmowanego stanowiska oraz pełnionej funkcji.
Na stanowiskach samodzielnych może to być kwota do 2252 zł, a wspomagających, np. starszy inspektor do spraw biurowości, do 1689 zł. Informatyk może liczyć na dodatek do 901 zł, naczelnik wydziału do 1689 zł, a zastępca dyrektora biura do 2252 zł. W razie pełnienia więcej niż jednej funkcji lub zajmowania więcej niż jednego stanowiska urzędnikom przysługuje jeden, najwyższy dodatek.
Z kolei urzędnik wykonujący pracę w porze nocnej może liczyć z tego tytułu na specjalny dodatek w wysokości 20 proc. stawki godzinowej wynagrodzenia zasadniczego.
Od kilku lat pracownicy i urzędnicy sądowi coraz głośniej domagają się podwyżek. Do tej pory nieskutecznie. Dlatego też coraz częściej organizują akcje protestacyjne, i to nie tylko przed gmachem Ministerstwa Sprawiedliwości. W ubiegłym roku, aby uzmysłowić problem pracowników w sądach, wysyłali ministrowi sprawiedliwości 1-groszówki. Protestujący skarżą się na przeciążenie pracą i zmniejszanie liczby pracowników. Chcą także podwyżek, których nie dostali od paru lat. 35 proc. z nich zarabia w przedziale od 1,1 tys. do 1,6 tys. zł.