Pracownicy delegowani są problemem Ministerstwa Sprawiedliwości – zauważa jego szef Adam Bodnar.
– Jest pomysł w MS, aby to pracownicy służby cywilnej przejęli gros obowiązków od delegowanych sędziów. A ci ostatni mogliby powrócić do orzekania – mówi „Rz” Dariusz Mazur, wiceminister sprawiedliwości. Przeprowadzenie takiej operacji z jednej strony wymaga zachowania ciągłości pracy MS w zakresie realizacji zadań administracyjnych związanych z obsługą kilkunastu tysięcy osób (samych sędziów jest blisko 10 tys.), a z drugiej strony – uwzględnienia możliwości finansowych MS, które wyznacza uchwalony na dany rok budżet.
Dziś w MS pracuje łącznie ok. 400 osób, które są delegowane – to nie tylko sędziowie, ale też referendarze, urzędnicy sądowi, kuratorzy, asystenci sędziego i prokuratorzy.
– Jest wśród nich 131 sędziów wszystkich szczebli sądownictwa, od rejonu do apelacji – mówi wiceminister Mazur. Czym się zajmują? W departamentach nadzoru administracyjnego, spraw rodzinnych i nieletnich oraz wykonania orzeczeń i probacji są oni nieodzowni, pełniąc m.in. funkcję wizytatorów. Zdarzają się również sytuacje, w których sędziowie są potrzebni czasowo, np. w związku z pracami legislacyjnymi czy wdrażaniem rozwiązań informatycznych w sądownictwie.
Czytaj więcej
Zanim sędzia trafi na delegację do innego sądu, minister sprawdzi, czy jest ona potrzebna. Kiedy będzie chciał go z niej odwołać, będzie musiał swoją decyzję uzasadnić.