Sąd Najwyższy – Sąd Dyscyplinarny zabrał w poniedziałek głos w sprawie sędziego sądu apelacyjnego (Roberta W.) z Wrocławia, na którym ciąży zarzut kradzieży sprzętu elektronicznego o łącznej wartości ok. 5 tys. zł. Przestępstwo to jest zagrożone karą do pięciu lat więzienia. Prokuratura wylicza, że sędzia ukradł 13 pendrive'ów, kabel, głośniki, karty micro SD i słuchawki – raz w sklepie w Katowicach, drugi raz (wraz z żoną) w Wałbrzychu.
Sędzia twierdził, że sprzęt kupił wcześniej. Nie okazał jednak dowodu zapłaty. Tłumaczył też, że wniósł rzeczy do sklepu, ponieważ przy wejściu nie było pracownika, któremu mógłby to zgłosić. Świadkowie zajścia nie potwierdzili wersji sędziego. Sprawą w pierwszej instancji zajął się Sąd Apelacyjny-Sąd Dyscyplinarny w Warszawie, który we wrześniu 2017 r. zdecydował o uchyleniu sędziemu immunitetu. Uznał, że wniosek prokuratury w wyjątkowo wysokim stopniu uprawdopodobnia postawienie sędziemu W. zarzutów. Od decyzji SA-SD odwołał się obrońca sędziego. Chciał powołania biegłego na okoliczność ustalenia stanu psychicznego sędziego w chwili popełnienia czynów. W poniedziałek taki wniosek złożył po raz kolejny przed SN-SD. Przeciwni wnioskowi byli Małgorzata Stajniak, prokurator z biura spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej, oraz rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych sędzia Marek Hibner. Ten ostatni zapewniał, że taka opinia zostanie przeprowadzona na dalszym etapie.
SN uznał, że choć wniosek obrony jest zrozumiały i uzasadniony, to nie ma znaczenia na etapie postępowania o uchylenie immunitetu.
– Na tym etapie postępowania sąd nie musi mieć absolutnej pewności, że przestępstwo zostało popełnione. Ocenia bowiem jedynie, czy wniosek prokuratury jest dostatecznie uprawdopodobniony – wskazywał sędzia Zbigniew Kwaśniewski, sprawozdawca. I w tej sprawie uznał, że tak właśnie jest.
sygnatura akt: SNO 55/17