Choć to oczywiste, jednak często zapominamy, że do wszystkiego i zawsze potrzebna jest jakaś energia. Bez niej nic istnieć nie może, każdy proces zatrzymuje się, a organizm umiera. Są różne rodzaje energii; odpowiednie dla danego zjawiska lub odbiorcy.
Pogodę na ziemi napędzają promienie słońca, dla smartfonu i żarówki konieczny jest prąd, dla samochodu benzyna, a dla istot żywych pożywienie. Są też różne formy energii niematerialnej, która pobudza istoty ludzkie do działania w imię wyższych wartości i celów, które nie mają (bo mieć nie mogą) materialnego uzasadnienia. Te siły niematerialne z reguły pociągają za sobą skutki realne, kiedy ambicja przynosi zyski z pracy, zaufanie otwiera linie kredytowe, a złość i nienawiść przynoszą szkody na zdrowiu i mieniu.
Energię czerpiemy z otaczającego nas świata, korzystając z różnych źródeł. Spośród wielu sposobów czerpania energii jedne uważane są za „czyste", a inne za „brudne". Uwalnianie energii z „brudnego" źródła wiąże się z negatywnymi skutkami ubocznymi w postaci np. skażenia środowiska. „Czyste" źródła pozwalają używać jej bez niepożądanych skutków ubocznych. Ponadto każdy rodzaj energii ma swoją cenę, co wymusza oszczędność lub rezygnację, jeśli nie wystarcza środków. Wtedy trzeba zrezygnować z kosztownego celu lub szukać innego, dostępnego rozwiązania.
W obliczu kryzysu sądów i negatywnych ocen postępowania sądowego warto przyjrzeć się postępowaniom sądowym jako swoistym procesom przepływu różnych rodzajów energii. Energie te zamieniają się w siły zdolne sprawę przesuwać naprzód i przybliżać ku rozwiązaniu albo przeciwnie – utrudniać, komplikować, przedłużać i oddalać rozstrzygnięcie. Dlatego również procesy i postępowania sądowe muszą mieć swoje „źródła zasilania". Potrzeba więc analizy „energetycznej" natury zjawisk zachodzących w czynnościach i postępowaniach sądowych. Będziemy chcieli się dowiedzieć, jakie nakłady i starania są rzeczywiście konieczne do przeprowadzenia danej sprawy lub spraw. Potem, jak układa się podział tych nakładów i starań na strony, sąd i osoby trzecie powołane do sprawy (jak świadkowie i biegli). W tym miejscu można zarzucić: przecież to nic innego niż koszty postępowania! Rzeczywiście, tak się właśnie uważa i można postawić tezę, że jest to podejście błędne, którego skutkami są skłonność do przewlekłości postępowań sądowych oraz chroniczna niewydolność sądów. W czym tkwi błąd?
Koszty postępowania pozostają bez związku z rzeczywistymi nakładami koniecznymi do przeprowadzenia sprawy
Po pierwsze – system opłat sądowych jest całkowicie oderwany do kosztów działalności sądów i nikt się nie przejmuje, ile Skarb Państwa dokłada do każdej sprawy (jednostkowo i przeciętnie). Można jednak inaczej. W Holandii przeprowadzoną z sukcesem reformę sądownictwa poprzedziła analiza kosztów i na tej podstawie podjęto decyzje, co zmieniać i w jaki sposób. Obecnie stosowana w naszym kraju tabela opłat sądowych przypomina opodatkowanie od wartości przedmiotu sporu. Dlatego opłata sądowa np. za wydanie nakazu zapłaty jest zależna od wysokości roszczenia, a nie od realnych nakładów niezbędnych dla tej czynności sądowej. Niestety, wszelkie o tym dyskusje układają się od dawna według tego samego niedobrego schematu. Prawnicy zarzucają, że opłaty sądowe są za wysokie. Ze strony ustawodawcy pada w odwecie odpowiedź, że są niskie. Prawnicy mają na myśli opłaty stosunkowe od najwyższych wartości przedmiotu sporu, a po stronie ustawodawcy bierze się pod uwagę najniższe z obowiązujących opłat. Taki dialog zawsze będzie bezproduktywny. Bo rzeczywiście – kwoty najniższych opłat są nawet zdumiewająco niskie, jednak opłata sądowa od prostych czynności (jak wydanie nakazu zapłaty) i przy wysokich kwotach roszczeń staje się zaskakująco wysoka i wielokrotnie przewyższa rzeczywiste koszty obsługi po stronie sądu. Można więc rozważyć, czy jest uzasadnione utrzymywanie w ten sposób quasi-podatku od dochodzenia zadłużenia, w imię ukrytego sponsorowania innych deficytowych spraw (rodzaj janosikowego). Wydaje się, że konstytucyjne prawo do sądu wynikające z art. 45 konstytucji oraz z art. 6 europejskiej konwencji praw człowieka i podstawowych wolności pozwala na zryczałtowanie opłat sądowych, ale nie pozwala na opodatkowanie wierzytelności dochodzonych przed sądem. Warto więc przemyśleć ideę „spłaszczenia" opłat sądowych, w celu obniżenia niektórych wybujałych ponad miarę opłat stosunkowych.