W sądach i prokuraturach giną akta

W sądach i prokuraturach ginie rocznie kilkaset tomów akt. Skutecznie paraliżuje to prowadzone śledztwa i procesy. Jak do tego dochodzi?

Publikacja: 27.04.2008 09:26

W sądach i prokuraturach giną akta

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

Nie ma już żadnych szans na wykrycie sprawców zabójstwa byłego PRL-owskiego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. Powód? Pobrane w dniu zabójstwa odciski linii papilarnych bezpowrotnie zaginęły w sądowym archiwum.

Do niemal identycznej sytuacji doszło w sprawie samobójstwa Ireneusza Sekuły. Z akt znikły negatywy i odbitki zdjęć ran byłego ministra. Dzięki nim można byłoby odtworzyć m.in., w jaki sposób Sekuła został postrzelony.

Każdego roku dochodzi do kilkuset takich incydentów. Mimo że nie dotyczą one zazwyczaj ludzi z pierwszych stron gazet, są tak samo kompromitujące dla całego wymiaru sprawiedliwości.

W ubiegłym roku do niebywałego skandalu doszło we Wrocławiu. W jednym z tamtejszych sądów grodzkich wybuchł pożar, który strawił ponad 1000 tomów akt. Stało się to tuż po zamknięciu placówki. Śledztwo szybko wykazało, że sprawczyniami były dwie wieloletnie pracownice sądu, które zostawiły świeczki w szafie z aktami. Jeszcze inna sytuacja miała miejsce na Śląsku. Pracownicy prokuratury w Będzinie zahamowali prowadzenie ok. 70 śledztw, gdyż akta spraw przetrzymywali czasem przez kilka lat w służbowych szafach. Podobna sytuacja miała miejsce w Pszczynie, gdzie doszło do ukrycia blisko 200 akt. Wszystko wyszło na jaw podczas kontroli prowadzonych w tych placówkach.

I chociaż czasami udaje się złapać sprawców zaginięć, nie zawsze możliwe jest poznanie motywów ich działania. Tak było w Kielcach. W latach 1995 – 2002 z Sądu Rejonowego zginęły akta 62 spraw. W jednej z nich oskarżonym był syn kieleckiego adwokata, który pobił policjanta. Zdaniem Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu, która zajęła się wyjaśnieniem sprawy, w pięciu przypadkach akta zostały wyniesione celowo.

Śledztwo wykazało, że sprawczynią ukrycia jednego tomu z zaginionych akt jest sekretarka Iwona K. (już została skazana na pół roku więzienia w zawieszeniu). Nigdy jednak nie przyznała się do winy, a związków z pozostałymi zaginięciami nie udało się jej udowodnić.

Kilkaset tomów akt, których niewyjaśnione zaginięcia notują co roku ministerialne statystyki, może być jedynie czubkiem góry lodowej – mówią eksperci. Podkreślając, że spektakularne próby niszczenia lub zaginięcia akt to rzadkość. Większość ginie w zaciszu i dyskrecji, a fakt ich zaginięcia wychodzi na jaw po latach. Trudno więc precyzyjnie ustalić, ile dokumentów zaginęło z sądowych archiwów.

Problem ginięcia sądowych dokumentów towarzyszy polskim sądom od lat. Jak dotąd jednak nie znaleziono sposobu, aby skutecznie ograniczyć to kompromitujące zjawisko.

Problem można jednak zdiagnozować. Bez wątpienia jedną z głównych przyczyn zaginięć jest niedobra kondycja polskiego wymiaru sprawiedliwości. Koszmarne warunki lokalowe, zła organizacja, zatory – z tymi problemami część sądów nadal nie może się uporać. Tymczasem wszystko to sprzyja nieprawidłowościom. W ciasnym sądowym sekretariacie, gdzie na biurkach piętrzą się stosy akt, łatwo o zaginięcie. – Zwłaszcza gdy jeden tom zostanie włożony w drugi, a następnie trafi do archiwum – mówi anonimowo jeden z warszawskich sędziów. W jego opinii, właśnie zaginięcia będące następstwem zwykłego niedbalstwa, należą do przeważającej większości.

Przynajmniej częściowym rozwiązaniem problemu byłoby wprowadzenie do polskich sądów elektronicznych akt, które mogłyby funkcjonować obok ich tradycyjnych wersji. Dziś procedura odtwarzania akt, którą zarządza się w przypadku zaginięcia, jest długotrwała. I często na wiele lat paraliżuje prowadzone procesy i śledztwa. Wprowadzenie akt elektronicznych rozwiązałoby ten problem. Koncepcja wprowadzenia elektronicznych akt została opracowana w Ministerstwie Sprawiedliwości za czasów Zbigniewa Ziobry. Jednak z powodów finansowych nie wyszła poza stadium analiz.

Najsłabszym ogniwem pozostają jednak ludzie. W ubiegłym roku weszła w życie ustawa o pracownikach sądów i prokuratur, która podwyższyła etyczne wymagania dla kadry pomocniczej wymiaru sprawiedliwości. W efekcie kandydaci do pracy w tych instytucjach poddawani są policyjnemu wywiadowi środowiskowemu. Nawet jednak najlepsze przepisy do końca nie wyeliminują ludzkiej bezmyślności. Kilka lat temu część akt w sprawie gangu „Oczki” zjadł pies jednego z sędziów, który zabrał dokumenty do domu i pozostawił bez należytej opieki.

Nie ma już żadnych szans na wykrycie sprawców zabójstwa byłego PRL-owskiego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. Powód? Pobrane w dniu zabójstwa odciski linii papilarnych bezpowrotnie zaginęły w sądowym archiwum.

Do niemal identycznej sytuacji doszło w sprawie samobójstwa Ireneusza Sekuły. Z akt znikły negatywy i odbitki zdjęć ran byłego ministra. Dzięki nim można byłoby odtworzyć m.in., w jaki sposób Sekuła został postrzelony.

Pozostało 89% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara