Baltasarowi Garzonowi zarzuca się, że złamał prawo, wszczynając śledztwo w sprawie zbrodni frankizmu mimo amnestii z 1977 r. W piątek Rada Główna Władzy Sądowniczej (CGPJ) zawiesiła go w pełnieniu funkcji. Rutynowa decyzja podejmowana wobec każdego sędziego, który ma zasiąść na ławie oskarżonych, tym razem zapadła w dramatycznych okolicznościach.

Garzon chciał za wszelką cenę uniknąć upokorzenia. We wtorek poprosił o zgodę na przyjęcie stanowiska konsultanta Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze. Odpowiedź miał otrzymać w piątek po południu. CGPJ zebrała się jednak przed południem i zdążyła pozbawić go prawa do wykonywania obowiązków sędziego.

54-letni Garzon jest idolem lewicy (nie tylko hiszpańskiej), która uważa go za pioniera globalnej sprawiedliwości, bo doprowadził do aresztowania w Londynie byłego dyktatora Chile Augusta Pinocheta. Fani sędziego twierdzą, że padł ofiarą knowań prawicy, która nie chce, by prawda o wojnie domowej w Hiszpanii (1936 – 1939) i rządach generała Francisca Franco ujrzała światło dzienne. Prawica apeluje, by pozostawić sprawę sędziego wymiarowi sprawiedliwości. Podobnie zareagował na decyzję CGPJ socjalistyczny rząd. Zaznaczył jedynie, że wierzy w jego niewinność.

Wobec Garzona toczą się w Hiszpanii jeszcze dwa inne postępowania: o zatajenie przed fiskusem dochodów z wykładów w USA i nielegalne podsłuchy, na które miał wydać zgodę podczas śledztwa dotyczącego głośnej afery korupcyjnej z udziałem polityków prawicy.