Powołany specjalnie do przygotowania reformy struktury sądownictwa zespół pracuje w Ministerstwie Sprawiedliwości od 21 marca. W jego skład wchodzą przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości, Prokuratury Generalnej, Centralnego Zarządu Służby Więziennej oraz Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury – dowiedziała się „Rz".
Diabeł tkwi w szczegółach
Jarosław Gowin, opierając się na opinii Banku Światowego, uważa, że obecna trzyszczeblowa struktura (sądy rejonowe – 242, okręgowe – 45, apelacyjne – 11) jest nieefektywna. Z jednego szczebla trzeba będzie zrezygnować, a najłatwiejsza i, jak ocenia minister, najefektywniejsza będzie likwidacja szczebla rejonowego, czyli 242 dzisiejszych sądów rejonowych. Czy to możliwe do przeprowadzenia?
Sędziowie – chociaż nieoficjalnie – twierdzą, że tak. Wystarczy np. z dzisiejszych sądów rejonowych zrobić ośrodki zamiejscowe sądów okręgowych i przekazać kompetencje z rejonu do okręgu, a z okręgu do apelacji.
Spłaszczenie struktury sądownictwa ma wśród sędziów wielu zwolenników. Tłumaczą oni, że dwuinstancyjność jest czymś oczywistym dla polskiego wymiaru sprawiedliwości, nie ma więc powodu, aby utrzymywać trzeci poziom. Podkreślają też, że celem rezygnacji z jednego ze szczebli jest również podzielenie się zarówno odpowiedzialnością, i jak obciążeniem pracą.
Jak to zwykle w wypadku reformy reorganizacyjnej bywa, nawet jeśli sędziowie popierają samą ideę, to mają zupełnie inny pomysł, jak ją przeprowadzić.