Mamy kilkanaście państwowych instytucji, które same określają swoje plany wydatkowe, a resort finansów musi je uwzględnić w projekcie ustawy budżetowej. To tzw. budżetowe święte krowy. Należy do nich też Krajowa Rada Sądownictwa. Po co Radzie 52 mln zł?
– Chcemy w końcu mieć swoją siedzibę. Jesteśmy chyba jedynym konstytucyjnym organem, który ma siedzibę w wynajmowanym lokalu – tłumaczy sędzia Waldemar Żurek, rzecznik KRS. Zapewnia, że zakup lokalu dla Rady odbije się korzystnie na budżecie.
– Dziś płacimy komercyjny czynsz, wynajmujemy pokoje dla sędziów, którzy przyjeżdżają na posiedzenia Rady, a tych jest coraz więcej. Poza jej siedzibą znajdują się dziś archiwa. Budynek, który stałby się siedzibą Krajowej Rady Sądownictwa, byłby własnością Skarbu Państwa.
Dlaczego akurat o takie pieniądze wystąpiła Rada?
– Kwotę wyliczyliśmy na podstawie zapytań ofertowych, które otrzymaliśmy w zeszłym roku. Wcześniej zwracaliśmy się do różnych jednostek Skarbu Państwa o wskazanie budynku, który moglibyśmy objąć. Bezowocnie jednak – wyjaśnia sędzia Żurek.