„Znaki wolności" przywołują wydarzenia z lat 1914-1989. Jak zatem wytłumaczyć obecność obrazów Jana Matejki?
Postanowiliśmy nie tylko opowiadać o dziejach, ale także odnaleźć w nich „znaki czasu", zmieniające się w konkretne postawy Polaków, powtarzalne w różnych momentach historycznych. Jeżeli w ten sposób konstruujemy opowieść o naszych dziejach, to wprowadzamy narratora traktującego historię w podobny sposób. Jest nim Jan Matejko, ale nie jako XIX-wieczny malarz akademicki, lecz jako „prorok", który potrafił spojrzeć w głąb dziejów i uchwycić ich istotę – „epokę skupioną w jedną chwilę", jak pisał Stanisław Witkiewicz. Jego obrazy można traktować jak traktaty historiozoficzne. Manipulując wydarzeniami historycznymi, stosował metodę montażu, na jednym obrazie umieszczał osoby i sceny ze sobą w danym momencie niewspółistniejące. Robił to, by pokazać esencję sytuacji, okresu, zjawiska.
Na przykład?
Taka sytuacja ma miejsce w przypadku każdego z obrazów Matejki umieszczonych na ekspozycji – „Batorego pod Pskowem", „Konstytucji 3 maja", „Rejtana" i „Kazania Skargi", choć nie widać „szwów" łączących postaci, które nie spotkały się w przedstawionych okolicznościach. Na wystawie zestawiliśmy te obrazy z wydarzeniami z XX wieku, by unaocznić istnienie kulturowego kodu określającego tożsamość narodową. Chodziło nam o pobudzenie refleksji nad pojęciem polskości – kategorią, która w naszych czasach nie jest oczywista. Rocznica stulecia odzyskania niepodległości jest właściwą okazją, by się nad tym zastanowić.
W jaki sposób zbudowana jest narracja wystawy?