Z ISAAKIEM JULIENEM ROZMAWIA ANNA KILIAN
[b]Obok doniesień prasowych o zatonięciach statków z imigrantami z Afryki u wybrzeży Włoch, inspiracją do powstania instalacji „WESTERN UNION: small boats“ był „Lampart” – arcydzieło Lucchina Viscontiego z 1963 roku. Jak wpłynął na pana film rozgrywający się na Sycylii, gdzie i pan kręcił zdjęcia?[/b]
Isaac Julien: W instalacji wykorzystuję tragedię, która wciąż rozgrywa się u wybrzeży Lampedusy (wysepki pomiędzy Maltą i Tunezją – przyp. red.). Także na plaże Sycylii morze często wyrzuca ciała Afrykańczyków. Sycylia to było odpowiednie miejsce do realizacji mojego filmu, gdyż od setek lat ma swoje miejsce w łańcuchu migracyjnym. Powieściowego „Lamparta” stworzył Giuseppe Tomasi di Lampedusa – książę Parmy i książę Lampedusy. W mojej pracy z jednej strony połączyłem te dwie rzeczy w jedną alegorię – film nie jest bowiem dokumentem – z drugiej umieściłem ją w kontekście współczesnych migracji.
[b]Plan współczesny świetnie współgra z „Lampartem“.[/b]
Tematem powieści Lampedusy było zetknięcie się niższych klas z burżuazją, w wyniku której nastąpiło ciche przejęcie przez nie władzy i schyłek arystokracji. Wykorzystałem „Lamparta” Viscontiego, bo świat księcia reprezentuje pewien ideał. Przeniosłem to zjawisko na plan współczesny – tak jak dawniej ubodzy marzyli, by zająć miejsce arystokratów w pałacach, tak dziś biedni imigranci śnią o lepszym życiu w bogatszym świecie, na przykład w Europie. Mam dla nich wiele współczucia, zwłaszcza że ten lepszy świat – jak często się okazuje – to niebiosa, do których trafiają, ginąc po drodze na zdezelowanych i przeciążonych łodziach. Moim filmem – który jest liryczną medytacją – chciałem dodać ich śmierci godności. Pragnąłem, by stali się czymś więcej niż tylko martwymi ciałami unoszącymi się na wodzie – bo do takiego wulgarnego obrazu są redukowani przez media.