Trzymane w tajemnicy do sobotniego popołudnia tegoroczne nagrody przyjęto z uznaniem. Nie było przecieków, lecz obstawiałam, że jednym z triumfatorów będzie Amerykanin Bruce Nauman (ur. 1941 r.), autor trzech równoległych wystaw zatytułowanych „Topological Gardens”.
Trzy poetycko-filozoficzne ekspozycje uzmysławiają dystans Naumana do czasu (jako miary) i czasów (jako bieżącej rzeczywistości); do przestrzeni i własnego ciała. „Myślę, więc wątpię”, tak mogłaby brzmieć kartezjańska reguła w wersji Naumana. Artysta przedstawia swe poglądy w formie… neonowych napisów na fasadzie pawilonu USA. Teksty migają, co chwila zmieniając sens: „Hope” przeobraża się w „Envy”, „Fortune” w „Anger”, „Justice” w „Avarice”.
O pokolenie młodszy Tobias Rehberger dostał Złote Lwy nie za dzieło sztuki, lecz za projekt księgarni, butiku i baru w pawilonie La Biennale. Jego malowidła ścienne, obejmujące ściany i podłogę, przywodzą na myśl iluzyjne kompozycje w stylu op-art. Czarno-białe murale współgrają stylistycznie z meblami a la lata 60. Choć to design typu vintage, widać współczesne podejście do sztuki: luz, zabawa i jak najdalej od kosztownego szpanu.
Szczególnie cieszy nagroda dla Nathalie Djurberg, która otrzymała Srebrne Lwy dla najbardziej obiecującego młodego artysty. Szwedka już kilka lat temu zachwyciła mnie animowanymi filmami o niemoralności. Genialnie poruszane i doskonale charakteryzowane kukiełki z modeliny łączą elementy mitów i dzisiejszej psychoanalizy, okrucieństwo bajek braci Grimm z obecnym grzebaniem w mrocznych zakamarkach psychiki.
Specjalne wyróżnienie przypadło kuratorom-artystom, którzy we współpracy z 24 międzynarodowymi artystami zmienili dwa norwesko-duńskie pawilony w przestrzeń z marzeń o idealnym domu. Wyróżniono także nieżyjącą brazylijska artystkę Lygię Pape (1927 – 2004) za czułą, zarazem stworzoną z matematyczną precyzją konstrukcję imitującą słoneczne promienie.