I choć wydaje się, że to kraj jak każdy inny, wyspa, której cała wyjątkowość polega na tym, że leży dokładnie pomiędzy Europą i Ameryką i jest jednym z miejsc, gdzie lądują awaryjnie samoloty w trakcie międzykontynentalnych lotów. Ale te owcy, łaźnie i czyhające za rogiem elfy oraz pozornie przygnębiająca pustka sprawiają, że zaczynamy rozumieć, dlaczego Islandczycy uciekają do muzyki i alkoholu i czemu Björk wydaje się nam jak nie z tego świata.
Z Islandią, tym co o niej wiemy i tym, co sobie na jej temat fantazjujemy, postanowiło zmierzyć się pięciu fotografów z kolektywu Sputnik Photos. Adam Pańczuk, Michał Łuczak, Jan Brykczyński, Agnieszka Rayss i Rafał Milach wzięli z sobą sprzęt i udali się w islandzką kulturową dzicz by zmierzyć się z narosłymi wokół tego kraju kliszami ale też odkryć magię tego miejsca, która sprawia, że ludzie stąd jednak w popłochu nie uciekają, choć przyroda ich nie rozpieszcza.
Żeby móc lepiej i szybciej poznać specyfikę miejsca, polscy fotograficy zaprosili do współpracy pięciu islandzkich pisarzy i w tak dwukulturowych i językowych tandemach podróżowali po kraju.
Każdy z fotografów wybrał sobie temat, który dla niego był najbliższy skojarzeniom o Islandii. Adam Pańczuk postawił na magię miejsca i udał się na wyprawę w poszukiwaniu elfów. Towarzyszył mu sceptyczny Sindri Freysson, który w swoim tekście, wyjaśniającym potrzebę legend o elfach pisze tak: „Łatwo jest wyobrazić sobie, że ukryci ludzie reprezentowali nadzieję na lepsze życie, lepszy świat i chwałę w czasach nędzy, przygnębienia i mroku. Elfy były światłem. Silnym światłem".