Pinault – mecenas sztuki nowoczesnej

Za sprawą francuskiego milionera François Pinaulta powstało jedno z najważniejszych dziś miejsc na mapie sztuki współczesnej.

Publikacja: 08.10.2011 01:01

Jednym z gwoździ wystawy w Punta della Dogana są płótna niedawno zmarłego Sigmara Polke (fot. orseni

Jednym z gwoździ wystawy w Punta della Dogana są płótna niedawno zmarłego Sigmara Polke (fot. orsenigo chemollo)

Foto: Archiwum

Red

Przed pięciu laty jego zbiory trafiły do weneckiego Palazzo Grassi, później także do tamtejszej Punta Della Dogana. Wybrane dzieła z jego kolekcji można oglądać na dwóch trwających właśnie wystawach: „In Praise of Doubt" i „The World Belongs to You". Obie wiele mówią na temat kolekcjonerstwa i jego roli w dzisiejszym światku zogniskowanym na produkcji artystycznej.

Zbiór Pinaulta jest uznawany za jedną z najważniejszych prywatnych kolekcji na świecie. On sam jest zaliczany do najbardziej wpływowych postaci w świecie sztuki współczesnej (znany magazyn „Art Review" dwa lata z rzędu umieścił go na pierwszym miejscu). Urodzony w 1936 roku francuski milioner jest właścicielem grupy PPR, trzeciej co do wielkości firmy w sektorze towarów luksusowych na świecie (m.in. marek Gucci, Yves Saint-Laurent, Boucheron, Balenciaga). Należą do niego też m.in. tygodnik „Le Point" i dziennik ekonomiczny „l'Agefi". Nabył także słynny, założony w 1766 roku dom aukcyjny Christie's.

W 2006 roku w Palazzo Grassi otwarto pierwszy pokaz zbiorów Pinaulta. Jego ekspansja nie zakończyła się na tej niezwykle efektownej, XVIII-wiecznej rezydencji ulokowanej nad Canal Grande. W 2006 roku władze Wenecji postanowiły zorganizować centrum sztuki współczesnej. Na jego siedzibę wybrano Punta Della Dogana, jedno z najbardziej symbolicznych i znanych miejsc miasta nad laguną. Jego adaptacją na zlecenie Fundacji Pinaulta zajął się ceniony japoński architekt Tadao Ando.

Ingerencja w XVII-wieczny budynek dawnej komory celnej zwieńczony wspaniałą figurą Fortuny autorstwa Bernardo Falconiego była pierwszym od lat działaniem architektonicznym w historycznym centrum Wenecji. Nie można się zatem dziwić, że bano się naruszenia historycznej panoramy miasta. Ando zaproponował bardzo dyskretne zmiany. Zewnętrzna struktura budynku pozostała nienaruszona. Wewnątrz wydobył ceglane ściany, delikatnie połączone z nowoczesnymi materiałami: stalą czy szkłem, które skontrastował z betonowymi wstawkami. Powstała elegancka, dość surowa architektura.

Sale wystawiennicze Dogany otwarto przed dwoma laty. Od tego czasu przez trzy dekady ma ona gościć (wraz z Palazzo Grassi) dzieła ze zbiorów francuskiego kolekcjonera. Nie jest to jedyna prywatna kolekcja udostępniona w ostatnich latach publiczności. Chociażby berlińskie Hamburger Bahnhof pokazuje ogromny zbiór Friedricha Christiana Flicka, a także kolekcję Ericha Marksa. Skromniejsza kolekcja Joego Berardo jest wystawiana w lizbońskim Centro Cultural de Belém oraz nieodległej, malowniczo położonej Sintrze. Jednak skala kolekcji Pinaulta i znaczenie znajdujących się w niej obiektów dają jej przewagę nad wieloma działającymi od lat instytucjami. Jak zwracała uwagę tuż po otwarciu Dogany szefowa warszawskiego Muzeum Sztuki Nowoczesnej Joanna Mytkowska, to „zupełnie inne podejście do przedstawiania sztuki. Wiadomo, że to jest kolekcja stworzona, by budować prestiż jednego człowieka".

Establishment połyka młodych

Kompleks Palazo Grassi-Dogana stał się poważnym wyzwaniem dla instytucji publicznych zajmujących się sztuką współczesną. Liczba prac poszczególnych artystów zabranych przez Pinaulta oraz fizyczny rozmiar samych obiektów są imponujące. Posiada on prace kluczowe dla sztuki ostatnich dekad. Już teraz wiadomo też, że stworzona przez niego instytucja ma ambicję ustanawiania hierarchii ważności, tworzenia kanonu współczesności, konkurując w tym z wielkimi publicznymi galeriami i muzeami. Cieszy się zresztą zainteresowaniem publiczności. Od czasu otwarcia Palazzo Grassi i Punta della Dogana odwiedziło je 1,3 mln osób (samą wystawę „Mapping the Studio" otwartą w 2009 roku prawie 500 tys.!). To bardzo dobre wyniki. Obojętnie, jak ocenia się dziś samego miliardera i jego intencje, trzeba się zgodzić, że udało się mu w krótkim czasie stworzyć znaczące miejsce na mapie artystycznej Europy.

Przykład kolekcji Pinaulta pokazuje, jak szybko dokonuje się dziś nobilitacja w sztuce. Dzieła młodych twórców niemal natychmiast znajdują uznanie establishmentu. Interesujące jest porównanie z trwającym jeszcze w tym samym mieście 54. Międzynarodowym Biennale Sztuki. Jednym z mocnych punktów głównej ekspozycji Biennale są dzieła artystów, których nabył już Pinault: mieszkającą w Tangerze Yto Barrada, Nicholasa Hlobo z Południowej Afryki czy Francuza Cypriena Gaillarda. Żartobliwie można się zastanawiać, kto kogo podpatruje. Oczywiście, to nadal inni – w tym instytucje publiczne – kreują nowe, znaczące nazwiska. Pinault natomiast bacznie to obserwuje i jeżeli pojawiają się w jego zbiorach prace młodych twórców, to następuje nieomal natychmiastowe wpisywanie ich w kontekst znanych nazwisk.

Nawet zachowując sceptyczny dystans do poczynań Pinaulta, trzeba przyznać, że jego wystawy intrygują. Do Dogana i Palazzo Grassi warto zaglądać nie tylko ze snobistycznych pobudek.

Obie wystawy przygotowane na ten sezon pokazują dobrze strategię przyjętą przez Pinaulta. Wystawa w Doganie cofa się w przeszłość. W zamierzeniu ma być ona rodzajem stałej ekspozycji, w której klasyka współczesności, dzieła powstałe w latach 60. i następnych dekadach, jest konfrontowana z tym, co powstaje współcześnie. Tych „gwoździ" kolekcji jest wiele, i to imponujących, jak minimalistyczne prace Donalda Judda otwierające wystawę, „3 Heads Fountain" Bruce'a Naumana czy płótna niedawno zmarłego Sigmara Polke. Jednak uwagę przykuwają przede wszystkim historyczne prace, jak wypełniająca całe pomieszczenia „Roxys" z początku lat 60. Edwarda Kienholza, jednego z najciekawszych twórców amerykańskiego pop-artu, niezwykle zimno i krytycznie przyglądającego się rzeczywistości. Galeryjne pomieszczenie przekształcił w salon tradycyjnego amerykańskiego domu. Stoją meble, jakaś kanapa, stolik, w rogu znalazła się nawet szefa grająca. Tylko że salon został zaludniony przez dziwne stwory, zniekształcone manekiny, hybrydy.

O tym zaś, że lista „klasyków" jest dziś nieustannie weryfikowana, świadczyć może przypadek amerykańskiej artystki mieszkającej w Paryżu, ukrywającej się za pseudonimem Sturtevant. Ta jedna z nestorek sztuki (ur. 1930), nagrodzona na tegorocznym weneckim biennale Złotym Lwem za całokształt twórczości, do niedawna była znana jedynie wąskiemu gronu. Artystka wciąż przepracowująca prace innych artystów, z ironią, z dystansem patrząca na to, co powstawało i powstaje: Warhola, Beuysa, ale też Gonzáleza-Torresa. W wystawionej w Wenecji kolekcji można oglądać jej „Duchamp 1200 Coal Bags", która jest powtórzeniem pracy przygotowanej przez słynnego Francuza na wystawę surrealistów 1938 roku. Przypadek amerykańskiej artystki pokazuje, jak niejednoznaczne jest obecnie pojęcie oryginalności w sztuce.

Jakim językiem mówią peryferie

Ekspozycja w Doganie układa się w opowieść o sztuce ostatniego półwiecza. Inny charakter ma pokaz w Palazzo Grassi. Na „The World Belongs to You" położono nacisk przede wszystkim na aktualność i różnorodność widzenia świata, a także zmianę geografii artystycznej. Nieprzypadkowo publikację towarzyszącą wystawie otwiera mapa świata z zaznaczeniem miejsca, z którego pochodzą poszczególni artyści. Rzeczywiście, lista jest długa. Znalazło się tu miejsce zarówno na twórczość z Dalekiego Wschodu, Afryki, jak i z dawnego bloku wschodniego. Scena światowej sztuki nie jest już zorganizowana wokół jednego centrum lub kilku skupionych wokół obu brzegów Atlantyku, chociaż one nadal odgrywają znaczącą rolę. Pojawiają się jednak punkty, czasami niewielkie, które zamazują oczywiste podziały.

Na wystawie znalazło się aż 40 artystów, z których 23 jest prezentowanych po raz pierwszy. Niektóre z dzieł powstały specjalnie dla pomieszczeń pałacu, jak zaskakująca praca Ursa Fischera, który jedną z sal pokrył tapetą, a na niej dokładnie, z fotograficzną precyzją, odtworzył wcześniejszy pokaz prac innego artysty Raymonda Pettibona. Oglądamy oryginalne prace, a nawet towarzyszące im opisy. Dopiero po chwili zauważamy, że padliśmy ofiarą złudzenia. Więcej tu także miejsca na dialog, międzypokoleniowe spotkania i na konfrontacje różnych postaw artystycznych, opcji ideowych czy wreszcie po prostu stylistyk. Zaskakujące, niemal prowokacyjne staroświeckie płótna pochodzącego z Zambii Jonathana Wateridge'a, przedstawiające sceny niczym z kadrów filmowych, jakby zamrożone w czasie, w swym realizmie przywodzące obrazy Hoppera, sąsiadują z wideoinstalacją Francesco Vezzolego „Democrazy", zjadliwą pracą na temat medializacji obecnego systemu politycznego i niezwykłą mieniącą się wieloma odcieniami ni to tkaniną, ni to płaskorzeźbą mieszkającego w Nigerii El Anatsuiego, wykonaną z wtórnie wykorzystywanych aluminiowych opakowań.

Wspólnym tematem wystawy jest problem tożsamości i jej rozumienia, szukanie różnic, ale też podobieństw. Nieprzypadkowo jej twórcy przywołują zmarłego w lutym br. Édouarda Glissanta, pisarza, poetę i krytyka literackiego z Martyniki: „tożsamość nie powinna być postrzegana jako pojedynczy korzeń, ale jako ten, który sięga innych korzeni". Można jednak odnieść wrażenie, że trochę pomija się pytanie o rolę uniwersalnego idiomu w sztuce, pytanie o to, czy istnieje konieczność posługiwania się „językiem", który zostanie zaakceptowany przez innych i przez główne centra artystyczne. Inaczej mówiąc, jest to pytanie o status obszarów peryferyjnych. I jakie jest miejsce naszego regionu.

Na poprzedniej odsłonie kolekcji Pinaulta znalazły się obrazy Wilhelma Sasnala i słynni „Naziści" Piotra Uklańskiego (który wykonał też ironiczny portret samego Pinaulta – jego rentgenowskie prześwietlenie). Tym razem zabrakło Polaków. W Palazzo Grassi pokazano za to fotografie wzbudzającego coraz większe zainteresowanie Ukraińca Serhija Bratkowa z cyklu „Dzieci". Młodzi modele – dziewczynki i chłopcy – są przebrani w niby dorosłe stroje. Przybierają pozy niepokojące, często dwuznaczne. Są też urodzony w Charkowie Boris Michajłow, Rumun Adrian Ghenie czy pochodzący z Albanii Sislej Xhafa. Mapa artystyczna rzeczywiście się zmienia.

Tę kolekcję można potraktować jako swoisty barometr zmian. Co prawda, kuratorka wystawy Caroline Bourgeois przekonuje, że francuskiego kolekcjonera nie interesuje „ani narodowość artystów, ani stopień ich rozpoznawalności". Tyle że jego działalność nie jest niewinna. Poprzez zakupy ich prac i organizowane przez siebie wystawy nadaje im status gwiazdy. „The World Belongs to You" – świat należy do ciebie, przekonują twórcy ekspozycji. Być może tak jest, ale to Pinault swoimi pieniędzmi pisze dziś historię sztuki.

„In Praise of Doubt", Punta Della Dogana, wystawa otwarta do 31 grudnia 2012

„The World Belongs to You", Palazzo Grassi, wystawa otwarta do 31 grudnia 2011

Informacje praktyczne o wystawach: www.palazzograssi.it

Przed pięciu laty jego zbiory trafiły do weneckiego Palazzo Grassi, później także do tamtejszej Punta Della Dogana. Wybrane dzieła z jego kolekcji można oglądać na dwóch trwających właśnie wystawach: „In Praise of Doubt" i „The World Belongs to You". Obie wiele mówią na temat kolekcjonerstwa i jego roli w dzisiejszym światku zogniskowanym na produkcji artystycznej.

Zbiór Pinaulta jest uznawany za jedną z najważniejszych prywatnych kolekcji na świecie. On sam jest zaliczany do najbardziej wpływowych postaci w świecie sztuki współczesnej (znany magazyn „Art Review" dwa lata z rzędu umieścił go na pierwszym miejscu). Urodzony w 1936 roku francuski milioner jest właścicielem grupy PPR, trzeciej co do wielkości firmy w sektorze towarów luksusowych na świecie (m.in. marek Gucci, Yves Saint-Laurent, Boucheron, Balenciaga). Należą do niego też m.in. tygodnik „Le Point" i dziennik ekonomiczny „l'Agefi". Nabył także słynny, założony w 1766 roku dom aukcyjny Christie's.

W 2006 roku w Palazzo Grassi otwarto pierwszy pokaz zbiorów Pinaulta. Jego ekspansja nie zakończyła się na tej niezwykle efektownej, XVIII-wiecznej rezydencji ulokowanej nad Canal Grande. W 2006 roku władze Wenecji postanowiły zorganizować centrum sztuki współczesnej. Na jego siedzibę wybrano Punta Della Dogana, jedno z najbardziej symbolicznych i znanych miejsc miasta nad laguną. Jego adaptacją na zlecenie Fundacji Pinaulta zajął się ceniony japoński architekt Tadao Ando.

Ingerencja w XVII-wieczny budynek dawnej komory celnej zwieńczony wspaniałą figurą Fortuny autorstwa Bernardo Falconiego była pierwszym od lat działaniem architektonicznym w historycznym centrum Wenecji. Nie można się zatem dziwić, że bano się naruszenia historycznej panoramy miasta. Ando zaproponował bardzo dyskretne zmiany. Zewnętrzna struktura budynku pozostała nienaruszona. Wewnątrz wydobył ceglane ściany, delikatnie połączone z nowoczesnymi materiałami: stalą czy szkłem, które skontrastował z betonowymi wstawkami. Powstała elegancka, dość surowa architektura.

Pozostało 81% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl