Badania mówią, że zwiedzający muzea i galerie statystycznie zatrzymują się przed każdym dziełem sztuki na osiem sekund. Wchodząc do muzeum, czujemy się zobowiązani do obejrzenia wszystkich dzieł, które się w nim znajdują.
Po takim maratonie padamy z nóg, a co gorsze niewiele pamiętamy z tego, co widzieliśmy. Antidotum na tego typu bierne i męczące zwiedzanie ma być ruch Slow Art - Wolnej, a raczej Powolnej Sztuki. Jednego dnia w roku, muzea na całym świecie, dołączające do akcji, zapraszają do obejrzenia z przewodnikiem pięciu wybranych dzieł w ciągu jednej godziny. To czas na prawdziwą kontemplację i twórczą inspirację. Wstęp jest wolny.
W sobotę o godzinie 12.00 trzynaście polskich muzeów i galerii w całym kraju zaprasza na Dzień Wolnej Sztuki. Akces do jego obchodów zgłosiły: Muzea Narodowe w Krakowie (w gmachu głównym Galeria Sztuki Polskiej XX wieku ), Poznaniu, Wrocławiu, Szczecinie, Zachęta w Warszawie, Muzeum Sztuki w Łodzi, Centrum Sztuki Współczesnej „ Znaki Czasu" w Toruniu, MOCAK w Krakowie oraz pięć oddziałów krakowskiego Muzeum Narodowego - Galeria Sztuki Polskiej XIX wieku w Sukiennicach, Dom Jana Matejki, Dom Józefa Mehoffera, Pałac Biskupa Erazma Ciołka i Arsenał Muzeum Książąt Czartoryskich - Galeria Sztuki Starożytnej.
Przewodnicy będą nam pomagać zrozumieć i pokochać sztukę, nie narzucając swego zdania. Każdy ma prawo do własnych opinii. Będzie to okazja do zobaczenia wielu wybitnych dzieł, np. „Raju" Michaela Willmana i Tryptyku „Prawo-Ojczyzna-Sztuka" Jacka Malczewskiego - we Wrocławiu , „Portretu Pawła Nauena" Olgi Boznańskiej, „Zielnika" Aliny Szapocznikow, „Szału" Władysława Podkowińskiego - w Krakowie, czy „Porwania Europy" Bernardo Strozziego i „Portretu żony" Konrada Krzyżanowskiego w Poznaniu.
Noc Muzeów (w maju) zdobyła nas szturmem. Dzień Wolnej Sztuki ma także szanse wpisać się na trwałe w kulturalne kalendarze.