– Nie Eros, tylko Amor jest patronem naszej ekspozycji – podkreślają kuratorzy: prof. Teresa Grzybkowska i prof. Zdzisław Żygulski junior. – Mimo podobieństw to nie ten sam bożek. W mitologii Eros był wcieleniem zmysłowości, Amor uosabiał harmonię ducha i ciała.
Według twórców pokazu sercem naszych przodków władały trzy miłości: do ojczyzny (Amor Patriae), kobiety (Amor Feminae) i rodziny (Amor Familiae).
Na wystawie zebrano 250 obrazów, rzeźb, tkanin, przedmiotów artystycznego rzemiosła z muzeów z całej Polski.
Amor z łukiem i strzałą tylko na pozór wygląda w dziełach sztuki zawsze tak samo. Kilka prezentowanych w Wilanowie wcieleń swawolnego bożka jest naprawdę portretem młodego XVIII-wiecznego arystokraty Henryka Lubomirskiego, przybranego syna Izabeli z Czartoryskich Lubomirskiej, która kochała go bardziej niż własne cztery córki. Oczarowana urodą Henryczka zamawiała jego wizerunki u najwybitniejszych europejskich twórców.
Antonio Canova przedstawił go jako Amora wykutego w marmurze. Rzeźba pochodzi z Zamku w Łańcucie, gdzie zdobi Salon Kolumnowy. Z kolei Angelika Kauffmann namalowała Henryka jako pięknego skrzydlatego Kupidyna.