Ze śmiercią im do twarzy

Szokujący komiks. „Balsamista” to czterotomowy cykl, którego bohater Shinjuro Mamiya trudni się nietypową profesją: reperuje zwłoki. Autorka serii Mihara Mitsukazu miała osobisty powód, żeby zgłębić tajniki tego zawodu

Publikacja: 03.12.2008 11:24

Ze śmiercią im do twarzy

Foto: Materiały Promocyjne

Na pierwszy rzut oka irytujący typ. Wystylizowany na bad boy’a, z piórami na żel i nonszalanckim stylem bycia, Shinjuro wydaje się szablonowym „buntownikiem bez powodu”. Sposób rysowania „Balsamisty” też typowy: manga w wersji GothLoli, postaci odrobione według zdjęć, zbliżenie na detale strojów. Dlaczego więc komiks stał się hitem w Japonii, podobnie jak jego ubiegłoroczna telewizyjna adaptacja?

[srodtytul]Trup na początek życia [/srodtytul]

Ze względu na drastyczny motyw przewodni. Ilustratorka i autorka scenariusza 38-letnia Mihara Mitsukazu pokusiła się o podjęcie problemu tyleż trudnego, co wypieranego ze świadomości współczesnych ludzi: że jesteśmy śmiertelni. Nie przyjmujemy takiej opcji, iż ziemski byt ma kres – dopóki los nie skonfrontuje nas z przykrą oczywistością.

Nieraz dopiero odejście bliskiej osoby staje się ostrzegawczym sygnałem. Jak na nie reagujemy? Czy taka strata cokolwiek zmienia w stylu życia, w systemie wartości? Nie dla pracoholika. Ten typ nie ma czasu na przeorganizowanie poglądów, nawet gdy spojrzy śmierci w twarz. Rachu, ciachu i do piachu. Byle szybko, bo robota czeka.

Mitsukazu, jak na Japonkę przystało, rozumie takie stanowisko. Tym niemniej namawia, żeby zajrzeć kostusze w twarz. Porozmawiaj z nią, zachęca. Nie jest pierwszą, która mierzy się (artystycznie) z tematem. Przed kilku laty sukces odniósł amerykański serial telewizyjny „Sześć stóp pod ziemią”. „Balsamista” to niejako japońska odpowiedź na tamten cykl. W tym przypadku nie zakład pogrzebowy, lecz główna postać spaja poszczególne historia. Koncepcja podobna: zgon jako punkt wyjścia do życiowych stories. Powód do konfrontacji postaw, zachowań, charakterów. Okazuje się, że dopiero utrata wyzwala uczucia, na które wcześniej brak czasu...

Moim zdaniem, „Balsamista” zasługuje na szczególną uwagę: porusza wszechobecny kulturowy fenomen. Najmniej ciekawa jest forma graficzna komiksu, choć oczywiście manga dostrzeżona i doceniona na japońskim rynku musi reprezentować mistrzowski poziom. Autorka uważana za królową GothLoli zdobyła laury już za debiut (1994), a sławę przyniosła jej seria „Doll” – opowieści o człekoształtnych androidach.

[srodtytul]Uśmiech z rigor mortis[/srodtytul]

Ostatnio dotknęła ją śmierć przyjaciela. Sprawiła, że porzuciła fantasy na rzecz realiów. Dość szokujących. Sekcja zwłok i ich preparowanie wymagają sporej odporności psychicznej. Już sam opis czynności przyprawia o gęsią skórkę – a Mitsukaza gęsto serwuje techniczne konkrety. Jednak spieszę uspokoić wrażliwców: słowa nie przekładają się na obraz. Owszem, czytelnik dowiaduje się m.in., jak przerobić rigor mortis na łagodny uśmiech lub czym wypełnić ubytki ciała. Jednak makabryczne widoki zostają mu zaoszczędzone. Podobnie jak rodzinie, która do funeralnych celebracji dostaje nie tyle oryginał, co produkt.

Dzieło specjalistów, zdolnych zatuszować wszelkie usterki cielesnej materii spowodowane chorobą, wypadkiem czy rozkładem. I to właśnie mnie niepokoi. Bo działalność balsamisty – to swego rodzaju oszustwo. Kolejne. Tak jakby dyktatura urody i młodości obowiązywała nawet pośmiertnie. W imieniu denata decyzję podejmują najbliżsi. Spełniają wobec niego ostatnią posługę: upiększają zwłoki.

Nasuwa się pytanie: dlaczego ludzie spokojnie wytrzymują jatki na ekranie kina czy telewizora, czemu gapią się na ofiary drogowych kolizji, a poraża ich widok zmasakrowanego, emocjonalnie nieobojętnego trupa?

Według mnie – typowa dla współczesności hipokryzja. Ambiwalentny stosunek do rozstania z doczesnością cechuje wszystkich klientów komiksowego balsamisty. Nie uświadamiają sobie pustki, w której bytowali; nie żałują związków, które zmarnowali, miłości, której nie byli w stanie dać. Po prostu rekompensują zmarłemu brak uwagi za życia.

Shinjuro Mamiya uważa swój zawód za rodzaj wzniosłej misji. Fabrykuje estetyczne obrazki na użytek żywych. Sprawia, że w ich pamięci zmarły pozostanie „ładniejszy” niż w rzeczywistości. Jak na ślubnej fotografii.

[srodtytul]Ma to po ojcu [/srodtytul]

Na polskim rynku niedawno ukazał się trzeci tom serii; na koniec listopada zapowiedziany jest czwarty, ostatni. Ten trzeci wolumin ma szczególne znaczenie – uzasadnia wybór profesji przez tytułowego bohatera. Okazuje się, że to… rodzinna tradycja. Przejęta po ojcu, Amerykaninie osiadłym w Japonii. Co ciekawe – papa nie przekazał synowi znajomości angielskiego, ani nie podzielił się zawodowymi sekretami. Za to starał się wpoić prawość i szacunek dla innych. Młody dowiaduje się o umiejętnościach balsamisty-seniora, gdy umiera matka i papa „rychtuje” ją na ostatnią drogę: idzie do piachu piękniejsza niż ktokolwiek inny. Shinjuro podejmuje decyzję o kontynuacji rodowego zawodu, gdy ojciec ginie w Iraku, gdzie pełnił służbę wojskową – reperował pokawałkowane zwłoki kolegów przed odesłaniem ich do kraju.

Jedzie do Ameryki (w Japonii brak odpowiednich uczelni) i wkuwa język oraz skomplikowane przedmioty. Nie marnuje czasu na panny, nie sypia, nie dojada. Tego wymaga japoński etos pracy. Już z licencją balsamisty, ochoczo bierze się za robotę, której ma w nadmiarze. Cóż, ludzie umierają w sposób nieodpowiedzialny. I strasznie komplikują życie żywych.

[ramka]Mitsukazu Mihara

Balsamista 1, 2, 3 (od 21 listopada – część 4)

Tłum. Magdalena Tomaszewska-Bolałek Hanami,

Warszawa 2008 [/ramka]

Na pierwszy rzut oka irytujący typ. Wystylizowany na bad boy’a, z piórami na żel i nonszalanckim stylem bycia, Shinjuro wydaje się szablonowym „buntownikiem bez powodu”. Sposób rysowania „Balsamisty” też typowy: manga w wersji GothLoli, postaci odrobione według zdjęć, zbliżenie na detale strojów. Dlaczego więc komiks stał się hitem w Japonii, podobnie jak jego ubiegłoroczna telewizyjna adaptacja?

[srodtytul]Trup na początek życia [/srodtytul]

Pozostało 92% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl