Pustynia w słowach i barwach

Nieraz słyszę pytanie: co to za Galeria XX1? Ulica Jana Pawła II 36? Nie znam.

Publikacja: 05.05.2009 11:39

Stanisław Andrzejewski "Czterdzieści dni na pustyni"

Stanisław Andrzejewski "Czterdzieści dni na pustyni"

Foto: Materiały Promocyjne

A to przecież „zabytek” na stołecznej mapie. Ongiś miał tu pracownię Xawery Dunikowski. Cztery lata po śmierci mistrza – a zmarł w 1964 roku – lokal zaadaptowano i przemianowano na Galerię Rzeźby. Wraz z nadejściem trzeciego milenium miejsce ponownie zmieniło nazwę – właśnie na Galerię XX1. Polecam – pokazuje sztukę z pogranicza różnych dyscyplin, niekomercyjną. Już z ulicy przez wielkie witryny widać, co w środku.

Obecna wystawa zaskakuje tytułem: „Czterdzieści dni na pustyni”. Autor, Stanisław Andrzejewski, to artysta średniego pokolenia, trudny do zaszufladkowania do jakiegoś stylu czy choćby gatunku sztuki. Kiedyś tworzył rzeźby tekstylne, teraz maluje, pisze wiersze, podróżuje. No i belfruje od 34 lat na warszawskiej ASP.

„Czterdzieści dni…” jest minimalistyczną ekspozycją: dwa duże obrazy, dwa malutkie i… książki. Z lewej strony – kompozycja z czarnym rombem na białym polu. Z prawej – czterdzieści kwadratów tworzących wielobarwny dywan pokryty geometrycznymi figurami i najprostszymi znakami.

Te dwie abstrakcje są kontrastowe tak w nastrojach jak północ i południe; jak martwota i witalność.

Andrzejewski nie zostawia nas pomiędzy tymi emocjonalnymi biegunami bez komentarza. Najważniejszym eksponatem w Galerii XX1 jest książkowy duet. Bliźniacze w formie, dopełniające się w treści tomy: jeden oprawny w czerwień, zatytułowany „Czterdzieści dni na pustyni”, z mottem zaczerpniętym z Orhana Pamuka; drugi w czarnej szacie, nazwany „Rysowanie światłem”, dedykowany niedawno zmarłej matce. Albumy zostały w całości opracowane przez autora – z jego zdjęciami, obrazami i poezją. Wiersze, jak obrazy, także mają maksymalnie oszczędną formę. To jakby szkice myśli, preludia do dłuższych rozważań.

Artysta zdaje się kontynuować myśli w zamieszczonych obok strof zdjęciach. Sfotografowane fragmenty arabskiej architektury, detale pustynnego pejzażu, mieszkańcy Bliskiego Wschodu – tworzą wraz ze słowami integralną całość. W wielu kadrach pojawiają się też obrazy Andrzejewskiego. W sytuacjach, rzec można „podróżniczych”, ad hoc zaaranżowanych. Oto Arab delikatnie podtrzymuje nieduże płótno w nadmorskim plenerze; inne oparte jest o mury świątyni, kolorystycznie korespondując z architekturą; kolejne ustawione zostało na tle pustynnego krajobrazu.

W ostrym słońcu wyraźnie widać mięsistą fakturę prac. Są skonstruowane z najprostszych znaków-symboli – okręgów, trójkątów, rombów. W zależności od użytych barw, sposobu położenia farby, zastosowania konturu bądź rozmycia sylwety, geometryczne kształty nabierają coraz to nowych znaczeń. Jarzą się, gasną, wtapiają w krajobraz, wychodzą na plan pierwszy.

Artystę fascynują kraje islamu. Od lat tam jeździ z rodziną, zwiedza, poznaje, smakuje, chłonie. Inspirują go abstrakcyjne ornamenty, estetyka i koloryt Orientu. Tam rozumie rytm świata, znaczenie każdej drobiny piasku i znikomość własnego bytu.

– Jestem artystycznym nomadą – zwierzył mi się. – Kiedy sięgam po jakiś materiał, formę, technikę, mam świadomość tymczasowości tej przygody. Jednego dnia zatrzymuję się przy rzeźbie, kiedy indziej przechodzę do malarstwa i na chwilę w nim zakotwiczam, potem poniesie mnie w kierunku wierszy. Wszystkie te materie dopełniają się, lecz mają własne wymagania. Dlatego chętnie cytuję Pamuka z dzieła „Nazywam się czerwień”: „Poezja i malarstwo, słowa i barwy są braćmi”.

Poza tym, w każdej dziedzinie sztuki obowiązuje ta sama zasada: postępować tak, żeby pobudzić wyobraźnię odbiorcy, nigdy zaś – narzucić własną.

[link=http://free.art.pl/xx1/" target="_blank]free.art.pl/xx1[/link]

[i]Wystawa czynna do 9 maja[/i]

A to przecież „zabytek” na stołecznej mapie. Ongiś miał tu pracownię Xawery Dunikowski. Cztery lata po śmierci mistrza – a zmarł w 1964 roku – lokal zaadaptowano i przemianowano na Galerię Rzeźby. Wraz z nadejściem trzeciego milenium miejsce ponownie zmieniło nazwę – właśnie na Galerię XX1. Polecam – pokazuje sztukę z pogranicza różnych dyscyplin, niekomercyjną. Już z ulicy przez wielkie witryny widać, co w środku.

Obecna wystawa zaskakuje tytułem: „Czterdzieści dni na pustyni”. Autor, Stanisław Andrzejewski, to artysta średniego pokolenia, trudny do zaszufladkowania do jakiegoś stylu czy choćby gatunku sztuki. Kiedyś tworzył rzeźby tekstylne, teraz maluje, pisze wiersze, podróżuje. No i belfruje od 34 lat na warszawskiej ASP.

Pozostało 80% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl