Na międzynarodowym Triennale Sztuki zaprezentuje malarską instalację. Wybrał 33 pastele z twarzami maskami. Japońska fabryka kimon wykonała na tkaninie ich 2–metrowe powiększenia. Reprodukcje zawisną – niczym żagle na masztach – na wysokiej metalowej konstrukcji zbudowanej przez architektów Marka Witaszewskiego i Krzysztofa Kołodziejskiego w regionie Echigo-Tsumari.
– Instalacja przypomina statek pełen malarstwa, który przypłynął z Polski do Japonii na moje 60. urodziny – mówi Stasys. – W Japonii jestem częstym gościem; od 1987 roku już po raz dziewiąty.
Ma nawet w tym kraju swoje stałe muzeum w Otaro, które dzieli z japońską graficzką Hiroko Mori. W Tokio z kolei trwa wystawa jego ilustracji. A tydzień temu dostał brązowy medal za plakat do spektaklu „Terezin” na Międzynarodowym Triennale w Toyamie (gdzie w 1994 r. też zdobył złoty medal – za plakat do autorskiego przedstawienia „Biały jeleń”).
Fotograficzny czarno–biały „Terezin” przypomina rzeźbiarską kompozycję z obnażonymi męskimi ciałami. Mimo pozoru statyczności nasycony jest wewnętrznym dramatyzmem. Metaforycznie oddaje klimat inscenizacji Zbigniewa Micha w krakowskim Starym Teatrze (również ze scenografią Eidrigevičiusa), opowiadającej o getcie w poaustriackiej XVIII–wiecznej twierdzy w Terezinie, na granicy z Niemcami. Hitler stworzył tam pokazowy obóz, który prezentował organizacjom humanitarnym. Usiłował przekonać, że Żydzi z całej Europy żyją w nim w niemal normalnych warunkach. Wielu więźniów przeczuwało jednak, że czeka ich śmierć. – Wywieziono stąd do Auschwitz kilkadziesiąt tysięcy ludzi – przypomina Stasys, który w trakcie pracy odwiedził Terezin, by lepiej poznać jego historię.
[srodtytul]Na stepie i we Francji[/srodtytul]