Nic więc dziwnego, że w międzywojniu do studia Foto-Dorys w Alejach Jerozolimskich 41 tłumnie przybywali znani muzycy, aktorzy, plastycy, a także... politycy. Dziś o godz. 17 wrócimy m.in. do tamtych czasów za sprawą wernisażu wystawy 50 najciekawszych prac tego artysty.
Ale „Dorys między pokoleniami” to nie tylko portrety gwiazd (m.in. aktorki Niny Andrycz), ale i komercyjne projekty Dorysa, zrealizowane na zlecenie przedwojennych browarów czy firm odzieżowych. Uzupełniać je będą zdjęcia ze słynnego cyklu „Kazimierz nad Wisłą” (1931 – 1932), uznawanego za jeden z pierwszych polskich reportaży fotograficznych, a który na początku lat 80. pokazywany był m.in. w Nowym Jorku i Paryżu.
Zanim Benedykt Jerzy Dorys (1901 – 1990) trafił na salony, musiał bardzo ciężko pracować. Zaczynał od fotografowania pejzaży, architektury, później przeszedł do scenek rodzajowych. Oprócz fotografii reklamowej i zdjęć mody stał się także autorem aktów, o czym niewiele osób wiedziało.
W końcu zasłynął właśnie z niezwykłych portretów. W większości nawiązywał do estetyki piktorializmu (ingerowania w każdą odbitkę). Sesjami portretowymi poszukiwał własnego kanonu piękna. Studiował i akcentował „psychologię twarzy”. Dla niego ważne było pochodzenie społeczne modela, jego zawód, styl bycia. W efekcie powstały portrety, jakich nie robił wcześniej nikt inny.
Organizatorzy wystawy pomyśleli także o przybliżeniu burzliwego życia fotografa (walczył w obronie Warszawy, podczas okupacji był w getcie, z którego udało mu się uciec, po wojnie stał się członkiem założycielem ZPAF). Zaplanowali emisję biograficznych filmów krótkometrażowych „Nad Wisłą”, „Foto-Dorys” i „Benedykta Jerzego Dorysa życie szczęśliwe”.