To celne spostrzeżenie Josha Baera, redaktora bodaj najważniejszego dla rynku sztuki newslettera „Baer Faxt", oddaje ogrom przedsięwzięcia, którego dziewiąta edycja odbyła się 2–5 grudnia 2010 roku w Miami Beach. Na udział w targach zgłosiło się o 20 proc. więcej wystawców niż w 2009 roku, co w perspektywie zmniejszenia przestrzeni wystawowej w stosunku do lat ubiegłych i wysokich kryteriów ustalonych przez komisję selekcyjną, wpłynęło na bardzo wysoką jakość prezentowanych prac.
Spośród ponad 250 galerii biorących udział w targach więcej niż połowa nie pochodziła ze Stanów Zjednoczonych – oczywiście tu większość stanowili wystawcy europejscy, ale znalazło się również 20 galerii z Ameryki Południowej, 8 azjatyckich i dwie afrykańskie. Sporo marszandów powróciło również na targi po jedno- lub dwuletniej przerwie spowodowanej trudnościami finansowymi. Ze względu na to, że Art Basel jest magnesem przyciągającym do Miami Beach kolekcjonerów z całego świata, pierwsze dni grudnia to również czas, kiedy odbywają się targi poniekąd satelickie jak Design Miami, Art Miami, Sculpt Miami, NADA, galerie w South Beach organizują wernisaże, a lokalne muzea przygotowują wystawy.
Otwarcie Art Basel dla publiczności zainaugurowała rozmowa niedawno obecnego w Warszawie Hansa Ulricha Obrista z Michelangelo Pistoletto, którego pierwszą od ponad dwudziestu lat retrospektywną wystawę można było do stycznia tego roku oglądać w Philadelphia Museum of Art. Rozmowa z Pistoletto była jednocześnie promocją jego nowej książki Terzo Paradiso, omawiającej koncepcję nowego raju, w którym osiągnięta zostałaby równowaga pomiędzy zdobyczami cywilizacji a środowiskiem naturalnym. W odwołującym się do ekologii eseju artysta przywołał właściwie cały swój dorobek ideowy – między innymi koncepcję odpychających się biegunów, które jedynie odpowiednio skonfigurowane stają się dla świata pożyteczne (instalacje z żarówek z okresu arte povera), nadania zużytym przedmiotom walorów piękna i użyteczności (słynna Wenus wśród szmat) czy też konieczności spojrzenia na siebie okiem sędziego (obrazy lustrzane).