To pierwsza synteza 30 lat w tej dyscyplinie. Przygotowało ją Stowarzyszenie Twórców Grafiki Użytkowej. – Nasza wystawa jest rodzajem lustra odbijającego przemiany: od transformacji do postkapitalizmu – wyjaśnia kurator Rene Wawrzkiewicz.
– Interesowało nas, jak wraz ze społeczno-politycznymi przeobrażeniami zmieniała się estetyka, postawy twórcze, rynek. Przełomowym momentem był rok1989 rok, kiedy wraz z załamaniem systemu komunistycznego zniknęły instytucje zamawiające projekty. Część grafików miała duże trudności z odnalezieniem się w nowych warunkach, ale część odkryła w sobie pokłady przedsiębiorczości i aktywności. Wystawa „Design dla wolności – wolność w designie. Polskie projektowanie graficzne 1981– 2011" prezentuje prace 70 artystów.
Plakaty, magazyny, fanziny, publikacje książkowe, opakowania, znaki i kampanie reklamowe. Tytuł nasuwa pytanie – co oznacza wolność w dyscyplinie z założenia użytkowej? – W czasach powstawania „Solidarności" i walki o transformację był to wybór sztuki społecznie zaangażowanej – mówi Wawrzkiewicz. Potem wolność twórcza musiała się zderzyć się z regułami wolnego rynku. Pokaz odbywa się w galerii designu i mody Made My Day przy Torstrasse.
Eksponaty umieszczono w pięciu problemowych działach: polityka, społeczeństwo, transformacja, Polska, kapitał. Obrazowo pokazują przemiany stylistyki. Te z okresu heroicznego – powstania „Solidarności" i undergroundowe ze stanu wojennego – odbijane na powielaczach, operują bardzo prostymi środkami: hasłem i czytelnym patriotycznym znakiem. W latach 90. dominuje zapatrzenie na Zachód i chęć zwrócenia uwagi odbiorcy ładnym obrazem.
Najmłodsza generacja grafików jest dobrze zorientowana, co dzieje się na świecie, nie ma kompleksów i chce pokazać swą indywidualność. Nieraz można obserwować, jak w kolejnych dekadach stare ściera się z nowym. Tak jest np. na plakacie (sygnowanym podpisem Miśkiewicz) na I zjazd „Solidarności" w 1981 r. z hasłem „Program narodu naszym programem" pobrzmiewającym echem socjalistycznej nowomowy.