Kulturalny hit polskiej prezydencji bił rekordy frekwencji. Do połowy grudnia obejrzało ją 50 tys. widzów. Byłam świadkiem szturmowania w ostatni weekend Martin-Gropius–Bau przez tłumy Niemców i Polaków.
Na wystawie „Obok. Polska-Niemcy.1000 lat historii w sztuce", zorganizowanej przez Zamek Królewski w Warszawie i Martin-Gropius-Bau – prestiżową galerię w Berlinie, zaprezentowano ponad 800 obiektów, pochodzących z 200 muzeów.
- Czy wystawa nas zbliżyła? - Nie sądzę, by od tego pokazu wszyscy zaczęli patrzeć inaczej na nasze sąsiedztwo – odpowiada Anda Rottenberg, kuratorka projektu. - Kultura nie ma aż takiego wpływu na świadomość społeczną. Kształtowanie jej to długotrwały proces, w który się włączyliśmy.
Pokaz miał olbrzymi oddźwięk w mediach obydwu krajów. Polscy i niemieccy recenzenci zgadzali się, że prymat należał do sztuki, która pełniła rolę zwierciadła historii.
„Na przykład Mirosław Bałka używa migającego czerwonego-zielonego neonu komentując męczeństwo św. Wojciecha (w instalacji artysty nad bezgłowym ciałem świętego wisi neonowy topór – red.) To naprawdę wielka siła tej wystawy - skupienie uwagi na pracach XX-wiecznych. Można dokonać niesamowitych odkryć, jak choćby Wilhelma Sasnala, jednego z najważniejszych polskich współczesnych artystów. Sztuka ta pokazuje zwiedzającym, że polska skłonność do mitologizowania zanika; że wyrosło pokolenie , które umie myśleć krytycznie o historii." – napisał Tomasz Kurianowicz w „Frankfurter Allgemeine Zeitung".