Zielona Brama Muzeum Narodowego w Gdańsku przeżywa dobrą passę. Po magicznej, przygotowanej z niezwykłą starannością ekspozycji „Virtus et Splendor", gdzie każda sala miała nie tylko swój nastrój ale i zapach, tym razem pokaz twórczości jednego z najciekawszych ekscentryków współczesnej fotografii.
Urodzony w Holandii Erwin Olaf od wczesnych lat umie i lubi przełamywać tabu. Nie obca jest mu prowokacja. Głośno było o nim już po pierwszym samodzielnym projekcie czyli czarno-białych portretach „Squars". Inspiracją była subkultura środowisk homoseksualnych. Potem w cyklu „Chessman" zaskoczył emanującymi erotyzmem postaciami nawiązującymi do figur szachowych.
Kiedy dzięki tym zdjęciom zwrócił na siebie uwagę na przełomie lat 80. i 90 XX wieku i postanowił rozszerzyć swoje pole działania. Zainteresowały go instalacje, rzeźby. A kolejną pasją stały się filmy krótkometrażowe. One, jak się potem okaże, będą stanowić dopełnienie jego artystycznych dokonań.
Sztuka Olafa nie ogranicza się jedynie do szokowania erotyką. Na początku lat 90. ub. wieku zwracała uwagę jego seria „Mind of Their Own" poświęcona osobom upośledzonym umysłowo. Pisano wtedy, że ekscentryczny Holender przywrócił im godność i przypomniał o istnieniu.