Kuszący Wschód

„Ottomania" w krakowskim Muzeum Narodowym to wystawa roku.

Publikacja: 25.06.2015 20:48

Lambert de Vos, „Ślubny orszak turecki”, 1573–1574

Lambert de Vos, „Ślubny orszak turecki”, 1573–1574

Foto: Muzeum Narodowe w Krakowie

Śnieżnobiałe, bulwiaste turbany, stroje połyskujące złotem i drogimi kamieniami, ciemne twarze o egzotycznych rysach – od razu wiadomo, że jesteśmy w imperium osmańskim doby jego rozkwitu. W tym samym czasie Europa także rosła w siłę – militarną, handlową, artystyczną.

O wzajemnych wpływach opowiada wspaniała „Ottomania"; o tym, jak się to przejawiało w sztuce, obyczajowości i ubiorze.

Wystawa „Osmański Orient w sztuce renesansu" jest gęsta jak wschodni kobierzec. Przepych adekwatny do tematu. Po brukselskim pokazie w Palais des Beaux-Arts „Ottomania" jest już w Krakowie. Po raz kolejny krakowskie Muzeum Narodowe podjęło międzynarodową współpracę (z polskiej strony kuratorski nadzór sprawuje Michał Dziewulski).

Malarstwo z najwyższej półki plus bezcenne przedmioty rzemiosła artystycznego, mapy, dokumenty, broń. W sumie 150 obiektów z kilku wielkich kolekcji, m.in. z wiedeńskiego Kunsthistorisches Museum, londyńskiej National Gallery, florenckiej Uffizi.

Oprócz klasy eksponatów ważny jest temat – jakże aktualny w kontekście bieżących wydarzeń (zamachy islamistów) i w perspektywie „proroczej" książki Michela Houellebecqa „Uległość". A historia przywołana w ekspozycji poucza: to już było. Europa stanęła wobec ekspansji muzułmańskiej religii i kultury po 1453 roku, po zdobyciu Konstantynopola. Zagrożone zostały dominujące potęgi: habsburska i papieska. Kto wie, jak potoczyłyby się losy zachodniego świata, gdyby powiódł się sułtański plan podboju Wiednia i Rzymu?

Trudno się dziwić, że Turcy byli postrzegani jako wrogowie prawdziwej wiary, do tego demony i okrutnicy. Albrecht Dürer, rytując „Męczeństwo świętego Jana Ewangelisty", którego zanurzono we wrzącym oleju z rozkazu rzymskiego cesarza Domicjana, ubrał imperatora w turban! Antyosmańską wymowę miały też inscenizowane turnieje rycerskie i pochody triumfalne, ulubiona rozrywka cesarza Maksymiliana I i arcyksięcia Ferdynanda II. Podczas tych zabaw uczestnicy przebrani za Turków „przegrywali" z armią habsburską. Śladem są kroniki turniejów i maski noszone przez przegrywającą stronę: zarost z końskiego włosia, wybałuszone oczy, kulfoniaste nosy. Teatr tyleż egzotyczny, co propagandowy.

Strach przed innowiercami przeplatał się z zaciekawieniem, a nawet podziwem dla tamtej kultury. Wraz z rozwojem handlu, pielgrzymowaniem i misjami dyplomatycznymi legendy ustępowały prawdziwym informacjom.

Fascynacja okazała się obustronna, czego dowodem było zaproszenie weneckiego mistrza Gentillego Belliniego do Stambułu, by sportretował sułtana Mehmeda II (1490). Realistyczny wizerunek zachwycił monarchę, natomiast jego syna Bajezyda – bynajmniej. Po śmierci ojca polecił on sprzedać „pogański" obraz na bazarze w Konstantynopolu, skąd trafił do Wenecji i... zainspirował kolejnych malarzy.

I tak w warsztacie Paola Veronese powstała seria 14 sułtańskich popiersi wedle oryginalnych miniatur (kilka jest na krakowskiej wystawie). Autorzy starali się zróżnicować fizjonomie, ale największą uwagę zwracali na turbany i ich zdobienie.

Artyści katalogowali też stroje, odtwarzali przebieg bitew, ceremonii, wymian podarunków. A przedstawiciele zachodnich władców zjawiali się na sułtańskim dworze w pełnej gali z liczną świtą. Podobnie popisywali się reprezentanci przeciwnej strony. Orszak wiozący dary od Sulejmana Wspaniałego dla Maksymiliana II (uwieczniony w 1562 roku przez Josta Ammana) uginał się od kosztownych szat i broni, a co cięższe przedmioty spoczęły na grzbietach sześciu wielbłądów.

W ubiegłym roku fetowaliśmy 600-lecie nawiązania stosunków dyplomatycznych między Rzecząpospolitą a Turcją, ale nie trzeba oficjalnych uroczystości, żeby odnaleźć ślady tamtych związków: ciastko bajaderka, leżanka otomana, spodnie haremki... A długi kontusz przepasany pasem – toż to import ze Wschodu. Spójrzmy na konterfekt króla Stefana Batorego pędzla Marcina Kobera (1583). Czerwona reprezentacyjna szata, dumna mina i sztywna poza zapoczątkowały gatunek zwany portretem sarmackim.

Zachód nie był tak otwarty na ottomańską modę – za to szybko przyswoił sobie wschodnie kobierce. Uważane za znak splendoru, z czasem pojawiły się nawet w mieszczańskich domach. Co ciekawe – nazwy ich ornamentów pochodzą od nazwisk europejskich twórców, którzy umieścili je na obrazach (np. lotto, bellini, holbein).

Scena „Gry w szachy", namalowana w 1555 roku przez Sofonisbę Anguissolę, przedstawia trzy siostry artystki skupione wokół szachownicy położonej na stole przykrytym tkaniną o deseniu zwanym holbeinem. I co niezwykłe, wschodnie dywany tak się przyjęły w kulturze europejskiej, że za ich pomocą artyści oddzielali sferę sacrum od świeckiej. Bo tylko przedmioty kunsztowne i piękne oddają szacunek dla świętości.

„Ottomania. Osmański Orient w sztuce renesansu" – Muzeum Narodowe w Krakowie, wystawa czynna od 26 czerwca do 27 września 2015 r.

Śnieżnobiałe, bulwiaste turbany, stroje połyskujące złotem i drogimi kamieniami, ciemne twarze o egzotycznych rysach – od razu wiadomo, że jesteśmy w imperium osmańskim doby jego rozkwitu. W tym samym czasie Europa także rosła w siłę – militarną, handlową, artystyczną.

O wzajemnych wpływach opowiada wspaniała „Ottomania"; o tym, jak się to przejawiało w sztuce, obyczajowości i ubiorze.

Pozostało 91% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl