W szwedzkim Riksdagu podobnie jak w innych parlamentach obowiązuje ścisły kod ubioru. Zakazuje się noszenia strojów i używania rekwizytów z politycznym przesłaniem. Wyjątek stanowi tylko znaczek partyjny w klapach marynarki czy żakietu. Dozwolone są także znaczki ze szwedzką, ukraińską i tęczową flagą. Okazją do zmiany garderoby może być także uroczystość otwarcia nowej sesji parlamentu, bo wtedy politycy mogą wystąpić w stroju ludowym.Ostatnimi czasy z rygorystycznych zasad wyłamała się jednak posłanka Lewicy, Lorena Delgado Varas. Weszła do izby plenarnej w zarzuconej na ramiona palestyńskiej chuście (białej w czerwone wzory, zwanej kefiją), na znak wsparcia Palestyny. Choć marszałkowie parlamentu już wcześniej zwracali jej wielokrotnie uwagę, że atrybut ten koliduje z regułami, co do których porozumieli się liderzy klubów poselskich, ale Lorena Delgado Varas z chusty nie zrezygnowała. Upomnienie ze strony dwóch naważniejszych po premierze osób w państwie zripostowała słowami: „Dobrze że panują reguły, ale zawsze będzie szara strefa. Zakaz chusty to taka strefa”. Wskazała jednocześnie, że nadrzędną kwestią jest ludobójstwo palestyńskiego narodu. Gdy jednak dwaj marszałkowie parlamentu wzięli ją na dywanik polityk w końcu się poddała. Zgodnie z wytycznymi, marszałek Riksdagu miał prawo pozbawić posłankę prawa głosu w debacie w izbie plenarnej, ale z takiej możliwości jednak nie skorzystał. Zresztą nieprzejęcie się uwagą marszałka nie ma na ogół żadnych konsekwencji.