Co by się działo, gdybyśmy żyli w świecie utopii prawnej? W idealnej rzeczywistości ustawodawca byłby przewidywalny, a zasady podziału i równowagi władzy, prawidłowej, przemyślanej i uzasadnionej legislacji czy poszanowania gwarancji i wolności praw obywateli –święte. Taki model oznaczałby dla prawników większą stabilność, działanie w zaufaniu do przepisów prawa i w poczuciu sprawiedliwości, a zasady prawa wypracowane przez pokolenia byłyby nienaruszalne.
Budzimy się jednak na początku lat 20. XXI w. i dostrzegamy, że idealny ustrój prawny nam nie grozi. Europejski Dzień Prawnika (25 październka) zmusza do refleksji o kondycji prawa i wymiaru sprawiedliwości w kraju.
Śmiem twierdzić, że jesteśmy świadkami największego kryzysu prawnego w wolnej Polsce. Spór polityczny spolaryzował społeczeństwo i podzielił środowisko prawne. Jedni przekonują, że reformy wymiaru sprawiedliwości są zgodne z obowiązującym porządkiem prawnym, drudzy stanowczo podnoszą, że godzą w podstawowe akty prawa unijnego i polskiego.
Czytaj więcej
Czysta praworządność, lub inaczej rządy prawa, to utopia. Wystarczy pomyśleć: przecież nigdy i nigdzie na świecie, prawo nie rządziło. Zawsze rządzili ludzie.
Cieszyłem się i wierzyłem
Jeszcze kilkanaście lat temu na wykłady z prawa konstytucyjnego szedłem z pewną wstrzemięźliwością. Wydawało mi się wówczas, że normy konstytucji obowiązujące już wtedy od dobrych kilku lat są na tyle jasne, że nie mogą być przedmiotem sporu poważniejszego niż dysputa akademicka. Żyłem w naiwnym przekonaniu, że fundamentalne zasady prawa, z zasadą trójpodziału władzy, niezawisłości sędziowskiej, ochrony wolności i praw obywatela na czele, są nam dane raz na zawsze. Niezależnie od tego, czy władzę sprawuje lewica czy prawica.