Przyszłość polskich aptek

Zagraniczne korporacje obchodzą przepisy i rozbudowują sieci. Od 2017 r. kilka z nich przejęło w Polsce ponad 1,5 tys. aptek, a ich rosnąca przewaga spowodowała upadek kolejnych 2 tys. – pisze przedstawiciel aptekarzy.

Publikacja: 06.06.2023 03:00

Przyszłość polskich aptek

Foto: AdobeStock

W 2017 r. weszła w życie ustawa zwana potocznie „ustawą o aptece dla aptekarza” (AdA). Jej głównym celem było zatrzymanie rozwoju sieci aptecznych (miały wówczas 40 proc. rynku pod względem liczby aptek i wiele z nich urosło znacznie ponad dopuszczone prawem limity) i ochrona polskich aptek oraz całego rynku aptecznego przed przejęciem przez firmy zagraniczne.

Oligopol wiąże się ze wzrostem cen leków

Zablokowanie sieci było konieczne, ponieważ ich rozwój miał wiele publicznie niebezpiecznych konsekwencji.

Po pierwsze, korporacje rozwijające sieci aptek masowo eliminowały z rynku polskich aptekarzy (MŚP), zdobywając dominację. A dominacja kilku podmiotów (oligopol) oznaczałaby wzrost cen leków i to w naszym przypadku o wiele set procent. Po drugie, typowy dla korporacji komercyjny model dystrybucji (maksymalizacja sprzedaży) w przypadku leków stwarza poważne zagrożenie dla zdrowia publicznego i pozostaje w absolutnej sprzeczności ze zdrowotnym celem aptek. Jest aptekarskim przestępstwem. Po trzecie, zamiana aptek – placówek zdrowia publicznego na komercyjne sklepy oznaczałaby utratę jednego z kluczowych elementów systemu ochrony zdrowia. Co prawda liczba aptek rosła, ale zajmowane były wyłącznie lokalizacje atrakcyjne pod względem handlowym, podczas gdy w małych miasteczkach i na wsiach aptek ubywało. Po czwarte, polski ubożejący rynek stał się łakomym kąskiem dla kapitału zagranicznego, który mimo ograniczeń prawnych apteki brał jak swoje.

Bezpieczeństwa lekowego nie można oddać w obce ręce, tak samo jak wojska czy przemysłu energetycznego 

Trzeba także pamiętać, że sieci zagraniczne okazały się słabym partnerem polskiego fiskusa, generując wielomiliardowe obroty, wykazywały zerowy CIT. Jedna z nich, zagraniczna, przy 640 mln obrotu odnotowała ostatnio 100 mln straty. Ja przy takim obrocie osiągnąłbym 7 mln zysku, zapłaciłbym 2 mln podatku dochodowego i ZUS-u, dając jednocześnie Polakom gwarancję bezpieczeństwa, której zagraniczny podmiot nie daje. Kolejnym zagrożeniem, być może najpoważniejszym, była potencjalna utrata kontroli nad rynkiem, warunkującym bezpieczeństwo Polaków, państwa i budżetu na rzecz kilku zagranicznych podmiotów. Sytuację tę obrazuje następujący przykład: 2 mln Polaków chorych na cukrzycę, których życie zależy od dostępu do insuliny, a której dostępność można czasowo wstrzymać, to znakomity argument do trzymania państwa w szachu i zmuszania do spełniania żądań. Od zwiększania nakładów na leki, po wymuszanie innych działań korzystnych dla sieci, producentów leków czy nawet obcych służb. Każdy rząd ugnie się pod presją milionów obywateli, którym grozi śmierć.

Kontrola nad rynkiem

Cukrzycy i insulina to pierwszy z brzegu przykład, a jest ich na rynku aptecznym multum. Dlatego ten rynek ma charakter strategiczny i dlatego wymaga mądrej polityki. Apteki w polskich rękach to warunek sine qua non lekowego bezpieczeństwa Polaków. Tego rynku nie wolno oddać w obce ręce, podobnie jak wojska czy energetyki. Przykładem dla nas powinny być państwa zachodniej Europy. Kraje Unii (w tym m.in. Niemcy, Francja, Hiszpania, Włochy) zakazują tworzenia sieci aptecznych, pozostawiając swoje rynki w rozdrobnieniu, z prawem prowadzenia aptek wyłącznie przez farmaceutów, co praktycznie wyklucza utratę kontroli nad rynkiem na rzecz innego państwa. Przyjęte rozwiązania czynią apteki profesjonalnymi placówkami ochrony zdrowia, rozproszonymi po całym kraju, celem zapewnienia szerokiego dostępu do leków i usług farmaceutycznych. Apteki są tam solidnym filarem systemu opieki zdrowotnej. Wzorem zachodniej Europy poszły po 2010 r. Węgry, Łotwa i Estonia. Przeprowadziły gruntowne reformy rynków aptecznych, nakazały istniejącym sieciom całkowitą dekoncentrację. Odnotowały sukces. Ustawa wprowadzona w Polsce w 2017 r. była ruchem w tym samym kierunku, jednak nie tak radykalnym. Nie usunięto sieci, poprzestając na zablokowaniu ich dalszego rozwoju.

Czytaj więcej

Bez wyższych marż bezpłatne leki mogą pogrążyć apteki

Niestety, ustawa nie zadziałała. Zagraniczne korporacje obchodzą jej zapisy i nadal rozbudowują swoje sieci. Od jej wejścia w życie do dziś, wbrew jej celom, kilka zagranicznych korporacji przejęło w Polsce ponad 1,5 tys. aptek (12 proc. rynku), a ich rosnąca przewaga spowodowała upadek kolejnych 2 tys. placówek. Straty podatkowe sięgają setek milionów złotych. Grozą powiało, gdy w 2022 r. fundusz inwestycyjny Penta Investments, zarejestrowany na Cyprze, według prasy powiązany z Rosją, właściciel drugiej pod względem wielkości sieci aptek w Polsce, Dr.Max (650 aptek), poinformował o pozyskaniu 4,5 mld zł na rozwój swojej sieci. Przy takiej wartości inwestycji z rynku wypadną nawet polskie sieci, ponieważ wszystkie apteki w Polsce w cenach transakcyjnych są warte ok. 6–7 mld zł.

Obietnice wyborcze PiS z 2015 r.

Dlatego od 2018 r. wraz z częścią polskich sieci wspólnie komunikujemy – ustawa AdA musi zostać doprecyzowana. W przeciwnym razie stracimy rynek i narazimy Polaków na poważne zagrożenie zdrowia, ogromny wzrost cen leków.

Jeszcze retrospekcja, czyli kilka słów o składanych obietnicach i deklaracjach. Uporządkowanie rynku aptecznego było zapowiedziane w programie wyborczym Zjednoczonej Prawicy w 2015 r. Prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas konwencji wyborczej w Siedlcach w październiku 2015 r. zadeklarował, że PiS będzie bronił polskiego rynku i polskich aptekarzy. Jego słowa były odebrane przez masowo wówczas bankrutujących, pozostających z wieloletnimi długami aptekarzy jak zbawienie. W 2017 r. po niezwykle ciężkich bojach z lobby korporacji zagranicznych sieci dzisiejszy minister gospodarki, wówczas młody poseł, Waldemar Buda przeprowadził ustawę przez Sejm. Ustawę wspierał osobiście prezes PiS.

W lutym 2020 r., po serii fatalnych wyroków NSA, praktycznie uśmiercających ustawę AdA, szef sejmowej Komisji Zdrowia Tomasz Latos zadeklarował, że w wypadku utrzymania linii NSA sprzecznej z wolą ustawodawcy osobiście zajmie się przygotowaniem korekty ustawy. Minister zdrowia Adam Niedzielski, czyli minister bezpośrednio odpowiedzialny za rynek apteczny i bezpieczeństwo lekowe, również zidentyfikował problem jej masowego obchodzenia. W podpisanym z Naczelną Radą Aptekarską w 2020 r. porozumieniu zobowiązał się do „podjęcia pilnych i efektywnych działań” celem uszczelnienia ustawy AdA.

Na co czekamy?

Po dwóch latach ciszy w listopadzie 2022 r. o sprawie przypomniał wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. Zgłosił projekt uszczelnienia ustawy AdA w ramach uwag zgłoszonych do jednej z ustaw zdrowotnych. Ministerstwo Zdrowia przyjęło ten projekt. W marcu 2023 r. podczas spotkania z wyborcami o ustawie AdA, o konieczności jej domknięcia i ogromnym lobby zagranicznym opowiadał minister Buda. Poinformował, że projekt jest priorytetem ministra zdrowia. Dwa tygodnie później do sprawy odniósł się również wiceminister edukacji Tomasz Rzymkowski, podkreślając, jak istotnym dla bezpieczeństwa Polski jest utrzymanie aptek w polskich rękach. Również zapowiedział wolę rządu do uszczelnienia ustawy w bieżącej kadencji.

Minister zdrowia Adam Niedzielski osobiście zobowiązał się do uszczelnienia ustawy aptecznej 

Wszyscy wiemy, jak ważny to temat. Decydenci również wydają się świadomi wagi problemu. Padło dużo obietnic, deklaracji ze strony rządu, władz partii rządzącej, nawet ze strony opozycji. Projekt jest gotowy. Panie ministrze, na co czekamy? Na zgodę zagranicznych korporacji? Kto blokuje tak ważną dla Polski legislację? Zadajemy te pytania ministrowi zdrowia, ale nie otrzymujemy odpowiedzi. Środowisko aptekarskie czuje się zbywane, zwodzone i oszukiwane. Rosną naciski na zorganizowanie ogólnopolskiego protestu aptek. Tych samych, które minister zdrowia czy premier jeszcze niedawno, w pandemii, podawali za wzorowy element systemu zdrowia, który wytrzymał presję, nie poddał się zagrożeniu, a nawet wziął na barki pacjentów, którzy nie mogli dostać się do lekarzy, bo ci zamknęli przychodnie.

Czytam zapowiedzi ministra rolnictwa, że Polska oddała przetwórstwo koncernom, a to właśnie one decydują o cenach. Dlatego rząd będzie polskie przetwórstwo odbudowywał. Brawo. Ale Polska dziś masowo traci apteki, gdzie ustalane są ceny leków, których dostępność warunkuje życie i zdrowie Polaków. Bo od sześciu lat rządowi nie udało się zmienić brzmienia jednego przepisu, choć chyba już wszyscy to obiecali. Panie ministrze, czy żeby chronić Polaków naprawdę musimy zamknąć apteki, wyjść na ulicę i rzucać kamieniami?

Marcin Wiśniewski

Jest przewodniczącym Związku Aptekarzy Pracodawców Polskich Aptek (ZAPPA)

W 2017 r. weszła w życie ustawa zwana potocznie „ustawą o aptece dla aptekarza” (AdA). Jej głównym celem było zatrzymanie rozwoju sieci aptecznych (miały wówczas 40 proc. rynku pod względem liczby aptek i wiele z nich urosło znacznie ponad dopuszczone prawem limity) i ochrona polskich aptek oraz całego rynku aptecznego przed przejęciem przez firmy zagraniczne.

Oligopol wiąże się ze wzrostem cen leków

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Rynek zdrowia
Zdrowie to nie tylko brak choroby
Rynek zdrowia
Marek Tomków został nowym prezesem Naczelnej Rady Aptekarskiej
Rynek zdrowia
Zamieszanie z wyborami u aptekarzy
Rynek zdrowia
Izabela Leszczyna nie chce płacić kary za Adama Niedzielskiego
Rynek zdrowia
Ruszył Kongres Osób z Niepełnosprawnościami