-Nasi główni konkurenci w Europie mają średnio 20-procentową przewagę kosztową- tłumaczył Alexandre de Juniac, dyrektor generalny linii lotniczych Air France-KLM ogłaszając pod koniec minionego tygodnia plany likwidacji pięciu tysięcy, czyli 10 proc. miejsc pracy we francuskiej spółce. Te cięcia mają sprawić,że Air France zbliży się kosztami do rywali, choć ci także próbują zwolnieniami poprawić swą rentowność , w tym Lufthansa, która w tym roku chce zmniejszyć o 3,5 tysiąca liczbę pracowników administracji.
Ostrzą kadrowy topór
Seria ogłoszonych w ostatnich tygodniach masowych zwolnień potwierdza,że międzynarodowe korporacje są coraz mniej stabilnym miejscem pracy- zarówno dla menedżerów, których staż systematycznie się skraca – jak też dla starannie wybranych, a potem wyszkolonych na koszt firmy pracowników. Co prawda masowych redukcji nie brakowało tam i wcześniej, ale zwykle były one skutkiem restrukturyzacji wywołanej fuzją i przejęciem. Teraz okazało się,że seria pokryzysowych cięć kosztów i zwolnień z 2009 może rychło mieć dalszy ciąg.
Na liście korporacji, który ostrzą już kadrowy topór są nie tylko linie lotnicze i firmy motoryzacyjne, ale także przedstawiciele nieco mniej wrażliwej na wahania koniunktury branży FMCG, a nawet tak perspektywicznego sektora telekomunikacji i nowych technologii. Aż 6 tysięcy z 16,5 tysięcy pracowników zamierza zwolnić kanadyjski Research in Motion, producent smartfonów BlackBerry, który nie docenił innowacyjności konkurencji. Podobny problem ma fińska Nokia,która przegrywa w wyścigu na smartfony i zwiększa teraz swą atrakcyjność dla potencjalnych inwestorów zwalniając 10 tys. pracowników. -Nokia może nie jest teraz zbyt zachęcającym miejscem do pracy, ale stanie się dużo bardziej atrakcyjnym celem do przejęcia. Inwestor nie będzie się już musiał martwić redukcją zatrudnienia- chwalą tę decyzję analitycy z branży telekomunikacyjnej.
Ich koledzy z IT chwalą z kolei plany HP,który do końca 2014 roku planuje zredukować 27 tys. etatów i cięciem kosztów nadrobić skutki błędnych decyzji swych szefów, przez co firma dała się wyprzedzić konkurencji w innowacyjnych produktach i usługach.
Determinacja prezesa
Plany zwolnień niekiedy są wymuszone kondycją zagrożonych bankructwem firm, ale częściej są elementem planu poprawy rentowności. -Musimy być bardziej wydajni i produktywni. I będziemy- podkreślał przed kilkoma dniami Bob McDonald, prezes koncernu Procter&Gamble, który do końca rozpoczynającego się 1 lipca roku finansowego ma zwolnić ok. 5700 pracowników z działów nieprodukcyjnych.