Resort gospodarki (SECO) stwierdził wzrost liczby osób dojeżdżających do pracy w Szwajcarii z regionów granicznych sąsiednich krajów. Tacy dojeżdżający stanowią ponad jedną czwartą siły roboczej we włoskojęzycznym kantonie Tessin i niemal jedną piątą w Bazylei i Genewie.
"Przy aprecjacji franka do euro zwiększyła się zachęta dla mieszkańców w sąsiednich krajach do starania się o pracę w Szwajcarii - stwierdza doroczny raport SECO o migracji zarobkowej. - Mimo ogólnie zadowalającego rozwoju sytuacji na rynkach pracy nie można wykluczyć wzrostu konkurencji dla miejscowych mieszkańców ze strony pracowników zagranicznych w pewnych regionach i w segmentach rynku pracy".
Wzrost liczby osób pracujących w Szwajcarii a mieszkających w krajach strefy euro nastąpił z powodu długotrwałego kryzysu, jakkolwiek łączna imigracja z krajów UE I EFTA zmalała. Napływ netto z Portugalii, Hiszpanii i Włoch skoczył w 2014 r. do 22 300 z 13 500, gdy zaczął się kryzys w 2008 r., a z 10 wschodnich krajów należących do Unii odpowiednio do 10 500 z 4600.
Napływ netto z krajów UE i EFTA zmalał w 2014 o jedną czwartą do 50 600. Był nieco poniżej średniej z ostatnich 6 lat, ale była to największa część łącznej imigracji do Szwajcarii wynoszącej 73 tys. ludzi. SECO nie podał przyczyn tego spadku, ale odnotował mniejszy napływ z Niemiec. Ponad 60 proc. zezwoleń na pobyt dla osób z krajów UE i EFTA dotyczyło kandydatów do pracy.
Gospodarka Szwajcarii wypadała stosunkowo dobrze, rynek pracy jest stabilny, choć aprecjacja franka zaszkodzi wzrostowi i zatrudnieniu. W końcu 2014 r. mieszkało w tym kraju prawie 2 mln cudzoziemców, 24,3 proc. ludności wobec niecałych 15 proc. 30 lat temu.