Zmniejszanie wynagrodzenia podstawowego jest najrzadziej stosowaną metodą cięcia kosztów w przedsiębiorstwach. - To tak, jakby istniała nieformalna umowa między pryncypałem, a pracownikiem - wyjaśnia Paweł Strzelecki, jeden z autorów raportu. - Firmy w ostatnim kryzysie zachowały się inaczej niż na początku poprzedniej dekady. Przedtem po prostu zwalniały, teraz szukają innych metod. Tną elastyczne i zmienne koszty wynagrodzenia - dodaje. Ekonomista zwraca uwagę, że w ten sposób wciągu ostatnich kilku lat rozwinęły sie różne formy elastycznego i czasowego zatrudnienia.
Bezrobocie nie musi rosnąć
Niemal co piąta firma w 2010 roku nie przyjmowała nowych, ani nie zwalniała dotychczasowych pracowników. - Z trzech możliwości: obniżania płacy zasadniczej, redukcji pracowników, albo uelastycznienia warunków pracy przedsiębiorcy wybrali tę trzecią opcję – dodaje Strzelecki. Ekonomista zwraca uwagę, iż przedsiębiorcy pokazali, że w sytuacji, gdzie wzrost gospodarczy oscyluje w granicach 2 - 3 proc ( a tak było na przełomie 2009 - 2010 roku) bezrobocie nie musi gwałtownie rosnąć.
W zeszłym roku zapewne istniałaby nawet równowaga między przyjęciami a zwolnieniami, a nawet bezrobocie zaczęłoby spadać, gdyby nie zmiana przepisów zmniejszających przywileje emerytalne.
- To ważne, bo pokazuje, że firmy mają różne rozwiązania i być może nawet w przyszłym roku, gdy dynamika PKB zwolni, bezrobocie nie będzie musiało rosnąć - dodaje Maria Drozdowicz-Bieć, ekonomistka prof. SGH.
Z badania (było prowadzone w ponad 1000 firm i wśród 4 tys. bezrobotnych) wynika, że w co dziesiątej firmie w zeszłym roku nadal były wakaty, choć bezrobocie rejestrowane było dwucyfrowe. Trudniej było znaleźć pracownika z wyższym wykształceniem. Rekrutacja pracownika przeciętnie kosztuje od 15 do 30 proc. płacy przyszłego pracownika. Im bardziej specjalistyczne wymagania kandydat musi spełnić, tym koszty są większe.