Rośnie liczba grupowych zwolnień. Z zebranych przez „Rz" danych w wojewódzkich urzędach pracy wynika, że w 2011 roku w całym kraju pracę straciło w ten sposób prawie 33,3 tys. osób. To przeszło o 2 tysiące więcej niż rok wcześniej. Większe okazały się także plany zwolnień zgłaszane przez przedsiębiorców do urzędów zatrudnienia. O ile w roku 2010 zakładano redukcje na poziomie niecałych 63,2 tys. pracowników, o tyle w roku ubiegłym przewidywane cięcia kadrowe przekroczyły 65,8 tys. zatrudnionych.
W 11 na 16 województw liczba zapowiadanych grupowych zwolnień w ubiegłym roku wzrosła w porównaniu z rokiem 2010. Liczba już zwolnionych większa jest w 11 województwach.
Największe cięcia zgłoszono w województwie mazowieckim – o ponad 25 tys. osób. Tak duża skala nie powinna zaskakiwać, bo w tym rejonie jest najwięcej zarejestrowanych firm, w tym o charakterze ogólnopolskim. Zwolniono ostatecznie 9012 osób. Rok wcześniej zapowiedzi były większe i przekraczały 32 tys. osób, a zwolniono nieco mniej niż 9 tys. osób.
Odwrotna tendencja wystąpiła w województwie śląskim. Tu poszybowała w górę zarówno liczba zwalnianych (prawie dwukrotnie – z 2,7 tys. w roku 2011 do 4,9 tys. w ubiegłym), jak i plany zwolnień (z 6,5 tys. do 11,6 tys.). – To efekt restrukturyzacji w dużych przedsiębiorstwach, nie tylko przemysłowych – twierdzi rzecznik śląskiego WUP Paulina Cius.
Sytuacja mocno pogorszyła się w województwie podkarpackim, gdzie także dwukrotnie podskoczyła i liczba zwalnianych, i plany samych zwolnień. Te ostatnie sięgały na koniec grudnia 2,7 tys. osób. Liczba zwolnionych pracowników przekroczyła natomiast 2 tys. Zła sytuacja panuje także w województwie lubuskim, znacznie więcej zwolnień jest też na Podlasiu. Nieco lepiej jest natomiast na Warmii i Mazurach, a znacznie lepiej w Małopolsce, gdzie liczba zwolnionych stopniała w ubiegłym roku w porównaniu z 2010 o jedną trzecią.