Mimo wysiłków rządów światowy kryzys na rynku pracy się nasila. Już co trzecia osoba w wieku produkcyjnym, czyli ok. 1,1 miliarda, jest bezrobotna albo żyje w nędzy – mówił Juan Somavia, sekretarz generalny Międzynarodowej Organizacji Pracy (ILO), komentując jej najnowszy raport opublikowany w przeddzień spotkania elit biznesu i polityki w Davos.
– Tworzenie miejsc pracy musi stać się priorytetem – podkreślał Somavia, apelując o efektywne działania rządów. Nie był to jednak apel o rozrost administracji publicznej, ale o programy, które pomogą zmniejszyć obawy i niepewność prywatnego sektora, tak by zachęcić go do inwestycji i zwiększania zatrudnienia.
Jak zaznaczał główny ekonomista ILO Ekkehard Ernst, ożywienie, które przyszło po niedawnym kryzysie finansowym, okazało się krótkotrwałe i nie wystarczyło, by wrócić do poprzednich poziomów zatrudnienia. Liczba pracowników na świecie jest dziś o 29 mln mniejsza niż w 2007 roku.
Te 29 mln osób to „zniechęceni", którzy przestali szukać pracy, nie widząc szans na jej znalezienie. Gdyby ich zaliczyć do bezrobotnych, liczba tych ostatnich sięgnęłaby nie 197 mln, ale 225 mln osób, zwiększając światową stopę bezrobocia z 6 do 6,9 proc.
W najgorszej sytuacji są młodzi ludzie w wieku 15 – 24 lat. Wśród nich bezrobocie sięga 12,7 proc. (wobec 11,7 proc. przed kryzysem). To oznacza 74,8 mln osób bez pracy, o 4 mln więcej niż w 2007 roku.