Trudna sytuacja na rynku budowlanym zmusza wiele firm do niezbędnych cięć. Pierwszym krokiem jest zwykle redukcja zatrudnienia. Piotr Kledzik, prezes Bilfinger Berger Budownictwo, mówi, że jego firma ma szansę na podpisanie kontraktów w kraju i za granicą. Nie oznacza to jednak, że przedsiębiorstwo nie musi szukać znacznych oszczędności. Piotr Kledzik nie ukrywa, że potrzebne będą zwolnienia i ograniczenie płac.
– Przyznaję, że prowadzimy trudne rozmowy ze związkami. Niestety, w związku z obecną sytuacją, nie tylko w branży drogowej, nie jestem w stanie zapewnić wszystkim swoim pracownikom pracy oraz takiego wynagrodzenia, na jakie zasługują. Niestety, przewidujemy, że będziemy zmuszeni do zwolnienia około 480 osób. Zostało to już uzgodnione ze związkami i Urzędem Pracy – mówi Kledzik.
By ocalić pozostałą załogę, pracownicy i kierownictwo zdecydowało o ograniczeniu płac. – W naszej firmie obowiązuje program ochrony najmniej zamożnych pracowników. Staraliśmy się wynegocjować ze związkami zawodowymi, by ci zarabiający najmniej też możliwie najmniej stracili na swoich pensjach. Dla tej grupy obniżki to rząd 19 złotych. Są jednak i takie, które sięgają nawet 19 procent dotychczasowego wynagrodzenia – wyjaśnia Kledzik. Jego zdaniem, aby ograniczyć zwolnienia i problem firm branży, konieczna jest realizacja kontraktów na zasadzie partnerstwa między zamawiającym a wykonawcą.
Jego zdaniem polski rynek budowlany znacznie odbiega od standardów obowiązujących na świecie, czy nawet w samej Europie. – Nie może być tak, że wykonawca musi dokonywać wszystkich poprawek na własny koszt – tłumaczy Kledzik, zwracając uwagę, że bardzo często podczas weryfikacji otrzymanych dokumentów kontraktowych znajduje się w nich błędy, których naprawienie wymaga dodatkowych kosztów.
Podobnie bywa już podczas realizacji inwestycji. Firma podczas realizacji na S-2 natrafiła na wysypisko śmieci, o którym nie było informacji na etapie przygotowania oferty. – W takich sytuacjach zamawiający powinien partycypować w kosztach – argumentuje Piotr Kledzik.