W Unii Europejskiej rocznie notuje się ponad milion przypadków delegowania pracowników przez firmy, które świadczą usługi w innych krajach. Aż jedna piąta dotyczy polskich firm wysyłających pracowników do innych krajów.
Związki zawodowe w bogatszych państwach UE nie są zadowolone z takiej konkurencji i próbują wykorzystać pojedyncze przypadki łamania prawa do przeforsowania nowych zaostrzonych regulacji. Unijni ministrowie pracy i polityki społecznej zjechali wczoraj do Brukseli, żeby pierwszy raz dyskutować o projekcie dyrektywy o wykonywaniu dyrektywy o delegowaniu pracowników przygotowanym przez Komisję Europejską. Polska sprzeciwia się tej propozycji. – Naszym zdaniem wystarczy skuteczniejsza współpraca administracyjna między państwami członkowskimi. To lepsze niż tworzenie nowych reguł, które mogą utrudnić przepływ usług – powiedział dziennikarzom w Brukseli wiceminister pracy Radosław Mleczko.
Polska nie jest osamotniona w swoim proteście. Wczoraj w otwartej dla mediów części debaty przeciwko niektórym ważnym zapisom nowej dyrektywy sprzeciwiało się kilka innych krajów, m.in. Wielka Brytania, Irlandia, Czechy, Litwa, Węgry, Estonia i Portugalia. Jeśli te państwa utrzymałyby swoje obiekcje, to powstałaby mniejszość blokująca, a przynajmniej silny blok na rzecz zmian w zapisach projektowanej dyrektywy. Polska zaoponowała wobec dwóch dyskutowanych wczoraj elementów nowej dyrektywy. Jeden z nich dotyczy tzw. solidarnej odpowiedzialności. Czyli każdy w łańcuchu wykonawców i podwykonawców odpowiadałby tak samo za niewykonywanie zobowiązań przez jedno ogniwo. – To rodziłoby naturalną tendencję do wybierania podwykonawców spośród firm krajowych, bo od nich łatwiej wyegzekwować wykonanie zobowiązań – powiedział wiceminister Mleczko.
Co więcej, takie kontrakty w ramach ponadgranicznego świadczenia usług byłyby nawet bardziej regulowane niż usługi krajowe. Bo dziś tylko osiem państw UE ma u siebie zasadę solidarnej odpowiedzialności.
Drugi z kontestowanych artykułów mówi o krajowych środkach kontroli nad procesem delegowania pracowników. Polska sprzeciwia się tworzeniu otwartego katalogu takich środków. Chodzi o to, aby forma delegująca miała pewność prawną działania w kraju goszczącym i z góry wiedziała, jakiego rodzaje kontrole mogą jej dotyczyć.