Słyszymy wokół, że czeka nas trudny, kryzysowy rok. Zapytaliśmy ekonomistów, ile dokładnie wyniosą główne wskaźniki gospodarcze.
Nie mamy co liczyć na znaczące podwyżki płac. Według szacunków ekspertów wzrosną one w całym roku w firmach tylko o 3 proc., czyli średnio do ok. 3,8 tys. zł. Zresztą nie wszyscy mogą liczyć na podwyżki. W takich sektorach jak budownictwo, motoryzacja czy przemysł, które borykają się ze spadkiem zamówień i zysków, o wyższych płacach można zapomnieć. Więcej nie zarobi się także w budżetówce, bo rząd zamroził tam fundusz płac. Lepiej wygląda przyszłość w branży transportowej, handlowej czy energetyce, gdzie firmy deklarują podwyżki.
Wzrosną emerytury (o ok. 4 proc.) i płace na uczelniach wyższych (o ok. 9 proc.). O 100 zł wyższa będzie płaca minimalna – wyniesie 1600 zł.
Nie najlepiej będzie też z zatrudnieniem. Firmy będą zwalniać, a stopa bezrobocia może skoczyć w I kwartale nawet do 14,6 proc. Oznacza to, że w urzędach pracy pomocy szukać będzie już ok. 2,33 mln osób, aż o 194 tys. osób więcej niż w marcu 2012 r. i o 277 tys. osób więcej niż w listopadzie 2012 r. Na koniec roku ekonomiści szacują, że bez pracy pozostawać będzie 13,9 proc. Polaków.
2,2 procent na taki wzrost PKB liczy rząd