Zwraca uwagę na lepsze niż na początku roku oceny przedsiębiorców o perspektywach rozwoju ich firm i kondycji gospodarki. Ale zaznacza, że menedżerowie zachowują powściągliwość w planach dotyczących zatrudniania nowych pracowników.
- Od prawie roku procent firm planujących redukcję zatrudnienia jest niemal taki sam, jak odsetek planujących wzrost liczby pracowników - przypomina dane.
O zwolnieniach myślą szefowie wielkich firm, a o przyjmowaniu – średnich. Wzrost liczby pracowników przewidywany jest w przemyśle farmaceutycznym oraz w firmach przetwarzających surowce mineralne i niemetaliczne. Przybywa ofert pracy.
- O ile jednak dynamika napływu ogłoszeń o pracy ukazujących się w Internecie jest od początku tego roku znacząca, o tyle tempo napływu ofert trafiających do PUP-ów jest zdecydowanie słabsze i charakteryzuje się wysoką zmiennością - mówi Maria Drozdowicz-Bieć. Jej zdaniem, może to świadczyć o dwóch zjawiskach: po pierwsze urzędy pracy wciąż mają kłopoty z byciem efektywnym pośrednikiem pracy, a po drugie spora część pracy sezonowej wciąż wykonywana jest w szarej strefie. A to oznacza, że także z tego powodu zmniejsza się liczba osób rejestrujących jako bezrobotne. Nie rejestrują się, bo nie jest im to potrzebne do uzyskania pracy, którą zdobywają na czarno.
- Nie zwiększa się liczba osób, które dotąd były bezrobotne, znalazły zatrudnienie i w efekcie wyrejestrowały się ze spisu bezrobotnych. Co więcej, od początku roku liczba osób wyrejestrowanych ze spisu bezrobotnych w efekcie zatrudnienia nieznacznie zmniejsza się – tłumaczy ekonomistka.
- Może oznaczać, to, że w miarę wzrostu zatrudnienia, w zasobach bezrobotnych pozostają osoby o najniższych kwalifikacjach, nieodpowiadających oczekiwaniom pracodawców - dodaje.