Według informacji „Rzeczpospolitej” „niezidentyfikowany obiekt latający”, którego szczątki runęły na dom w Wyrykach na Lubelszczyźnie był rakietą wystrzeloną z polskiego F-16, która próbowała strącić lecący dron.
Czytaj więcej
Prokuratura utajnia informacje o „niezidentyfikowanym obiekcie latającym”, którego szczątki runęł...
Grzegorz Schetyna: To kwestia komunikacji
– Jeśli broni się całej sytuacji, to broni się (jej) w całości. Ja bronię postawy państwa polskiego, jego działań w momencie krytycznym ataku dronowego sił rosyjskich – przekonywał Schetyna. Jak powiedział, następnym etapem tej sprawy, po zakończeniu incydentów, jest „zwykłe pytanie o komunikację, czyli o to, co i w jaki sposób przedstawiać opinii publicznej”.
Grzegorz Schetyna uważa, że prokuratorzy i wojskowi, obecni na miejscu zdarzenia, musieli zorientować się, że mają do czynienia z rakietą z samolotu F-16, a nie z rosyjskim dronem. – To było w zasadzie pewne, musieli mieć tę wiedzę. I to jest pytanie, co można powiedzieć, co trzeba utajnić na użytek postępowania, ale także tego, w jaki sposób informować opinię publiczną, czyli także Rosjan w tej sprawie – mówił.
Incydent w miejscowości Wyryki. Grzegorz Schetyna: taka sytuacja spotyka nas po raz pierwszy
Dodał, że taka sytuacja „dotyka nas po raz pierwszy”. – Nie mieliśmy takich doświadczeń i, chcę to bardzo wyraźnie powiedzieć, tu nie ma mądrych – mówił. Powiedział też, że doprecyzowania wymaga to, jak ma przebiegać komunikacja w takich przypadkach. – Co i jak trzeba komunikować: czy wojsko ustala z prokuraturą, czy wyjaśnia wszystko prokuratura, czy wojsko zostawia wszystko prokuraturze, a tylko zabezpiecza pocisk. Mam takie wrażenie, że nie było komunikacji wewnątrz instytucji publicznych: Ministerstwa Obrony Narodowej, Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, premiera oczywiście, ale także BBN i Kancelarii Prezydenta. To jest asumpt dla nas wszystkich, żebyśmy zbudowali kanały komunikacyjne i informacyjne w takich sytuacjach – uważa Grzegorz Schetyna.