Fakt czy chodzi tu o to, że Alfred Bosch celowo określa się w ten sposób (będąc w rzeczywistości radcą ds. międzynarodowych w rządzie regionalnym) czy też o błędną nazwę w podpisie podaną przez dziennik, nie jest sprawą błahą.
Pan Bosch nie powinien starać się uchodzić za kogoś, kim nie jest: członkiem rządu niepodległego państwa. Nie powinien uzurpować sobie i nie powinna być mu przypisywana ranga, której nie posiada.
Autor zachęca społeczność międzynarodową do „odegrania aktywnej roli w rozwiązaniu konfliktu między Katalonią i Hiszpanią”, a Europę do zdecydowania, po której stronie się opowiada. Poinformowany czytelnik z pewnością wie, że nie istnieje „konflikt pomiędzy Katalonią i Hiszpanią”. Katalonia, będąca tradycyjnie dostatnim regionem, zawsze stanowiła część Hiszpanii. Nie była ani nie jest kolonią, nie jest też okupowana przez obce siły ani poddana wyzyskowi, choć jej finanse publiczne zostały uszczuplone wskutek złego zarządzania i nieprawidłowych praktyk. Jej obywatele, obywatele hiszpańscy, korzystają ze swych praw i wolności gwarantowanych przez konstytucję z 1978 r., która w Katalonii została poparta przez 90,5 proc. głosujących przy frekwencji wynoszącej 67,9 proc. ogółu wyborców w regionie. W ciągu ostatnich 44 lat obywatele katalońscy korzystali 51 razy z przysługującego im prawa głosu i zrobią to ponownie 10 listopada 2019 r. Konflikt jest odpowiedzią na pragnienie secesjonistów narzucenia za wszelką cenę idei niepodległościowej Katalończykom, którzy czują się Hiszpanami, a także wszystkim Hiszpanom.
Pan Bosch, zwolennik utworzenia kolejnego nowego państwa w Europie, prosi o wsparcie dla separatystycznej idei. Adresaci prośby pana Boscha muszą wiedzieć, że od samego zarania sprawa ta jest przesycona nieskrywanym poczuciem wyższości. Pan Bosch wzywa Europejczyków i obywateli świata, aby zdecydowali, czy są po stronie ruchu, który w ostatnich dniach na ulicach Katalonii pokazał swe bardziej agresywne oblicze, w wyniku czego około 300 funkcjonariuszy służb porządkowych zostało rannych, doszło do poważnych pożarów i plądrowania sklepów. Jednak Europejczycy i obywatele świata mogą zdecydować również, czy bliżej im raczej do tych Katalończyków, którzy żyją zastraszani przez ruch separatystyczny, który doprowadził do fali przemocy i wznoszenia barykad, paraliżowania infrastruktury publicznej i aktów wandalizmu zagrażających zdrowiu, a nawet życiu obywateli oraz funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa.
Wbrew temu, czego życzyłby sobie pan Bosch, Europa podjęła już decyzję dawno temu i mamy nadzieję, że dalej będzie się opowiadać za hiszpańską demokracją. Również po ogłoszeniu wyroku sądu, który po posiedzeniu w całości publicznie retransmitowanym na świat, skazał na różne kary 12 przywódców regionalnych za wydarzenia, które miały miejsce we wrześniu i październiku 2017 r. Nikt nie stoi ponad prawem. Przywódcy separatystyczni nie mogą być zwolnieni z obowiązku poszanowania państwa prawa oraz hiszpańskiej i europejskiej demokracji.