Moja ulubiona anegdota historyczna, która jest też dla mnie – nie ukrywam – pewną wskazówką życiową: Miguel Unamuno, wielki filozof hiszpański, rektor Uniwersytetu w Salamance, wybrawszy się któregoś wieczoru w towarzystwie przyjaciela na spacer po mieście, zauważył przez okna jakiegoś klubu, że toczy się w nim ożywiona dyskusja. – Wejdę tam i zabiorę głos – oświadczył. – Przecież nie wiesz nawet, o czym jest mowa – zaprotestował przyjaciel. – Nie szkodzi, będę przeciw...
Ja chciałbym zabrać głos w sprawie likwidacji abonamentu i mediów publicznych. I chciałbym być przeciw, ale powstrzymuje mnie fakt, że wiele razy wypowiadałem się w tej kwestii i to dość zdecydowanie. Pisałem nawet, że telewizję publiczną należy zburzyć, a miejsce po niej zaorać i wysypać niegaszonym wapnem. Oczywiście, w dobie powszechnej zmiany zapatrywań, orientacji, światopoglądów filozofii i sposobów myślenia (na wiosnę nie tylko publicyści, nawet mój pies zmienia sierść i umaszczenie) nikt by tego pewno nie zauważył, nawet jeśli wszyscy uczestnicy metamorfozy sygnalizują, że są za. Mówiąc językiem przyrody, że są gotowi do rozrodu, czyli po ludzku, do dania d... A ja nadal przeciw. Ale i z tego dylematu można, śladami Unamuno, wybrnąć.
Nie ma innego wyjścia, jak tylko zlikwidować. Telewizję publiczną i służby specjalne. Inaczej nie zaznamy spokoju
Mnie razi w wypowiedziach zwolenników likwidacji abonamentu, akceptujących jego skutki, sposób argumentacji. Czegoś tak prymitywnego i demagogicznego jeszcze u nas nie było, nawet w czasach kampanii antylustracyjnej. Jakoś nawet wtedy starano się trzymać jednak poziom intelektualny, przy braku poziomu moralnego, co jednak jest w Polsce normą.
Koronnym argumentem na rzecz zniesienia abonamentu dla emerytów i rencistów, czyli likwidację – jak to nazwał premier Tusk – krwawicy, jest obciążenie budżetów najbiedniejszych. No dobrze, ale to samo da się powiedzieć o wszystkich daninach, podatkach i obciążeniach stałych, jak czynsz, opłaty za gaz, światło, wodę. Nie wiem, czy gdyby dyrektor sieci energetycznych w Polsce był z wrogiego ugrupowania, Platforma Obywatelska złożyłaby projekt ustawy zwalniającej emerytów i rencistów od opłat za światło z tą samą argumentacją, ale mogę to sobie wyobrazić. Duże wrażenie robi też pełne wrażliwości i uczucia stwierdzenie, że emeryci i renciści dość się już w życiu napłacili. To prawda. Moi rodzice, ludzie już sędziwi, z dużą satysfakcją stwerdzili, że ktoś z polityków wreszcie to zauważył. Mój Ojciec stwierdził, że najwięcej napłacił się za jedzenie, zwłaszcza w restauracjach, i że ma teraz nadzieję na zwolnienie go z obowiązku płacenia rachunków.