Siła czasem jest nieunikniona

Jeśli w ciągu kilku miesięcy nie powstrzymamy irańskiego program atomowego, to staniemy przed wyborem: albo pozwolić Iranowi na posiadanie broni atomowej, albo użyć siły – mówi Robert James Woolsey, amerykański ekspert ds. bezpieczeństwa w rozmowie z Wojciechem Lorenzem

Publikacja: 29.12.2008 00:59

[b]Rz: Jakie najpoważniejsze wyzwania stoją przed nowym prezydentem USA?[/b]

Nie tylko dla USA, ale i dla większości krajów świata jednym z najważniejszych problemów jest agresywna postawa Iranu, który za wszelką cenę próbuje zdobyć broń nuklearną i rakiety do jej przenoszenia. Druga rzecz to wykorzystanie ropy i gazu jako narzędzi dominacji. Rosja, Iran, Wenezuela – wszystkie te kraje próbują zastraszać i szantażować sąsiadów, a zachęcały je do tego wysokie ceny ropy i gazu, ogromne zyski, jakie dzięki nim czerpały. Tom Friedman z „New York Timesa” ma na to zgrabne określenie – że strumień ropy i demokracja płyną w przeciwnych kierunkach. To, że Europa Środkowa ponad 40 proc. gazu importuje z Rosji, daje Kremlowi doskonałe narzędzie do wywierania nacisku i rosyjskie władze z niego korzystają. Widzieliśmy, jak agresywna zrobiła się Rosja, kiedy latem cena ropy sięgnęła 140 dolarów za baryłkę. Mieszanka zysków z ropy i gazu oraz całkowita kontrola nad źródłami ich dostaw powodują, że Rosja coraz śmielej naciska na Ukrainę, dokonała ataku cybernetycznego na Estonię, zaatakowała Gruzję i wreszcie próbuje powstrzymać budowę tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach.

Być może spadek cen surowców chwilowo przywróci racjonalność rosyjskiego zachowania. Ale dopóki Rosja będzie głównym dostawcą surowców do Europy, dopóty niebezpieczeństwo nie zniknie.

[b]Dlaczego Stany Zjednoczone to widzą, a wiele krajów Europy, np. Niemcy, Francja czy Włochy – nie?[/b]

Na szczęście w ostatnich dniach Unia Europejska zaczęła zdawać sobie sprawę z niebezpieczeństwa uzależnienia się od Rosji i pracuje nad dywersyfikacją dostaw.

[b]Czy szlaki przesyłu ropy są celem terrorystów?[/b]

Osama bin Laden od dawna zachęca do przeprowadzania ataków na instalacje naftowe na Bliskim Wschodzie. Al Kaida dwukrotnie próbowała zaatakować największe na świecie pola naftowe Abqiq w Arabii Saudyjskiej, w lutym roku 2006 i na wiosnę 2007. Na szczęście źle skonstruowała bombę i nie doszło do eksplozji. Gdyby się jej udało, to produkcja zmniejszyłaby się o 5 – 6 milionów baryłek ropy dziennie, a to oznacza, że cena ropy poszybowałaby powyżej 200 dolarów za baryłkę. Zagrożenie ze strony terrorystów nie zmaleje. Poważną groźbą jest też zablokowanie przez Iran cieśniny Ormuz, którą transportuje się statkami 40 proc. światowej produkcji ropy.

[b]Poparł pan atak na Irak. Nie wyklucza pan też interwencji militarnej w Iranie. To dobry sposób na stabilizowanie Bliskiego Wschodu?[/b]

Nieliczni Irakijczycy chcieliby, aby Saddam Husajn był ciągle u władzy. To głównie byli członkowie reżimu. Nie uważam, że siła to najlepsze rozwiązanie, ale czasem jest nieunikniona. W czasie prezydentury Billa Clintona dwa razy prowadziliśmy interwencje zbrojne w obronie ludności cywilnej, m.in. w Serbii. Przypomnę, że Slobodan Miloszević był odpowiedzialny za śmierć dziesięć razy mniejszej liczby ludzi niż Saddam Husajn, który – jak się policzy wywołane przez niego wojny – zabił 2 miliony osób.

[b]Ale na przykładzie Iraku widać też, jakie mogą być konsekwencje pochopnych decyzji.[/b]

[wyimek]To, że Europa Środkowa ponad 40 proc. gazu importuje z Rosji, daje Kremlowi doskonałe narzędzie do wywierania nacisku i rosyjskie władze z niego korzystają[/wyimek]Powtarzam: nie żałuję, że Ameryka poszła na wojnę z Husajnem. To, co było fatalnie przeprowadzone przez administrację Busha, to pierwsze trzy lata zarządzania krajem i prowadzenia wojny. Mieliśmy złą strategię i zbyt mało wojsk. Kiedy się to zmieniło, kiedy została wprowadzona strategia generała Davida Petraeusa, walka z al Kaidą i rebeliantami zaczęła przynosić efekty. Ta strategia powinna być wprowadzona wcześniej.

[b]Możliwy jest amerykański atak na Iran?[/b]

Priorytetem powinny być surowe sankcje, które będą naprawdę bolesne dla Teheranu. Polegające np. na odcięciu Iranu od rafinowanych produktów naftowych. Iran w znacznym stopniu musi polegać na zagranicznych rafineriach, bo sam od rewolucji w 1979 roku żadnych nie wybudował. Jeśli w ciągu kilku miesięcy nie powstrzymamy irańskiego programu atomowego, to staniemy przed wyborem: albo pozwolić Iranowi na posiadanie broni atomowej, albo użyć siły. To będzie trudna decyzja, której lepiej uniknąć przez odpowiednie działania teraz.

[b]Czy za poparcie Rosji w sprawie Iranu Stany Zjednoczone powinny zapłacić tarczą antyrakietową?[/b]

Obrona USA i Europy przed irańskimi rakietami nie powinna być odkładana na bok, dopóki nie zdobędziemy pewności, że zagrożenie nie zostało całkowicie usunięte. System obronny, nad którym pracujemy z Polską i Czechami, ma tak niewielką liczbę rakiet, że mówienie o jakimkolwiek zagrożeniu dla Rosji jest absurdem. Pół wieku temu wiceszef dyplomacji ZSRR Walerian Zorin też przekonywał świat, że USA są zainteresowane podbojem kosmosu, bo chcą umieścić na Księżycu bazy rakietowe, aby bombardować rosyjskie miasta. Obecne argumenty przeciwko tarczy antyrakietowej są równie szalone. Nie wiem, skąd Rosjanie biorą te pomysły.

[i]Robert James Woolsey był ekspertem ds. bezpieczeństwa w administracjach prezydentów: Jimmy’ego Cartera, Ronalda Reagana, George’a Busha i Billa Clintona. W latach 1993 – 1996 był szefem CIA. Doradca kandydata republikanów na prezydenta Johna McCaina ds. energetyki odnawialnej[/i]

Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Wiadomo, kto przegra wybory prezydenckie. Nie ma się z czego cieszyć
Publicystyka
Pytania o bezpieczeństwo, na które nie odpowiedzieli Trzaskowski, Mentzen i Biejat
Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Brudna kampania, czyli szemrana moralność „dla dobra Polski”
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Jaka Polska po wyborach?
Publicystyka
Europa z Trumpem przeciw Putinowi