Reklama
Rozwiń

Państwo ma bronić prywatności byłego prezydenta?

Autorowi książki na jego temat Lech Wałęsa może wytoczyć dwa procesy

Publikacja: 01.04.2009 05:51

“Żądam, żeby instytucje państwa zrobiły coś z tymi obrzydliwymi kłamstwami” – oświadczył były prezydent po publikacji książki Pawła Zyzaka “Lech Wałęsa. Idea i historia”.

Czy państwo powinno się zaangażować w sprawę Wałęsy? – Gdyby prokuratura myślała o swej roli w szerszej społecznie perspektywie, mogłaby te pomówienia objąć publicznym oskarżeniem i autor dostałby manto od państwa polskiego ku przestrodze innych – mówi adwokat Jerzy Naumann. Prof. Zbigniew Hołda uważa jednak, że gdyby prokuratura się tym zajęła, byłoby to niepotrzebne.

Wałęsa jak każdy obywatel sam może wszcząć dwa procesy, nawet jednocześnie, co i tak uruchomi organy państwa w postaci sądów.

Przed sądem cywilnym może się domagać sprostowania nieprawdziwych informacji zawartych w książce, w skrajnym przypadku nawet zakazania jej dystrybucji, jeśli bezprawnie narusza jego prywatność czy dobre imię.

W procesie karnym za pomówienie grozi nawet do dwóch lat więzienia. Inna rzecz, że zwykle takie sprawy kończą się na przeprosinach i grzywnie.

Oskarżony – w tej sprawie Paweł Zyzak czy wydawnictwo Arcana – nie może się bronić twierdzeniem, iż informacja np. o nieślubnym dziecku przytoczona w książce jest prawdziwa. Dowód prawdy (wykazanie, jak jest w rzeczywistości) w kwestiach dotyczących życia prywatnego lub rodzinnego może być przeprowadzony tylko, gdy ma zapobiec niebezpieczeństwu dla życia lub zdrowia człowieka. Interes społeczny nie wystarczy, by podawać tego rodzaju informacje.

Takie tłumaczenie może mieć jednak wpływ na wysokość kary (a nawet odstąpienie od niej), ale oskarżony musiałby wykazać, że np. chodzi o polityka, który deklaruje się jako przeciwnik związków pozamałżeńskich, a sam ma dziecko pochodzące z takiego związku.

W procesie cywilnym ograniczeń formalnych jest mniej. Sąd nie ustala faktów historycznych. Jednak w sprawie

o naruszenie dóbr osobistych, u której podłoża tkwi rozbieżność co do ich istnienia, powinien zbadać, jaka jest wiedza naukowa na ich temat – powiedział Sąd Najwyższy w sprawie byłych żołnierzy AK, którzy domagali się ochrony honoru naruszonego rozpowszechnianiem informacji, że 106. Dywizja Piechoty AK, której byli żołnierzami, nie istniała.

Publicystyka
Dariusz Lasocki: 10 powodów, dla których wstyd mi za te wybory
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy polskimi śmigłowcami AH-64E będzie miał kto latać?
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Rząd Tuska prosi się o polityczny Ku Klux Klan i samozwańcze rasistowskie ZOMO
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Nastroje po wyborach, czyli samospełniająca się przepowiednia
Publicystyka
Marek Migalski: Jak prezydent niszczy państwo – cudy nad urną i rosyjskie boty