Premier Silvio Berlusconi zachęcał światowych przywódców podczas jubileuszowego szczytu NATO do obejrzenia obrazu. W zabiegach o dopuszczenie filmu do masowej dystrybucji w prestiżowych kinach wzięli udział czołowi włoscy krytycy i wielu publicystów. Mimo to film obejrzeć można tylko w salach peryferyjnych i parafialnych.

Dystrybutor filmu Mario Mazzarotto w wywiadzie dla „Il Giornale” stwierdził, że natknął się na mur niechęci i wrogości. Tłumaczył, że we Włoszech kulturą, w tym dystrybucją filmów, niepodzielnie rządzi lewica, dla której prawda o komunistycznych zbrodniach jest ideologicznie i politycznie nadal nie na rękę. Wysłał list w tej sprawie do szefa centrolewicowej Partii Demokratycznej Dario Franceschiniego, ale nie otrzymał odpowiedzi. Potężna sieć Circuito Cinema obiecała pokazać „Katyń”, ale wycofała się z obietnic, tłumacząc, że ma obecnie zbyt dużo filmów.

Mazzarotto nie potrafi też zrozumieć powodów, dla których jury festiwalu w Wenecji odrzuciło „Katyń” w ubiegłym roku. Zwraca też uwagę, że film Wajdy podobnie jak we Włoszech został potraktowany w innych krajach europejskich, gdzie dystrybutorzy tylko po to kupili prawa, by nikt go nie zobaczył. Dystrybutor uważa, że gdyby żył polski papież, sytuacja byłaby inna.

O filmie Wajdy we Włoszech jest rzeczywiście głośno. Świetne recenzje, reklama, której „Katyniowi” dostarczyli i publicyści domagający się pokazywania filmu, i Silvio Berlusconi, powinny rozwiać obawy dystrybutorów o puste sale. Tym bardziej nieobecność „Katynia” w salach kinowych musi dziwić. I zadziwia. Zdumiony faktem, że film Wajdy jest pokazywany w tak niewielkiej liczbie kin, jest minister kultury Sandro Bondi, który wczoraj poprosił kierownictwo festiwalu filmowego w Wenecji, by we wrześniu zaprezentowało „Katyń”. Jednak podejrzenia, że film Wajdy jest bojkotowany przez włoską lewicę, mogą być uzasadnione. Tym bardziej, że do dziś we Włoszech kłopoty mają autorzy książek i filmów traktujących o komunistycznych mordach we Włoszech po 1943 r. (bywają nawet próby pobicia autorów). O tragedii Włochów pomordowanych przez komunistycznych partyzantów późniejszego jugosłowiańskiego dyktatora Josipa Broz-Tity do niedawna praktycznie nie można było mówić, nie narażając się na oskarżenia o rewizjonizm i faszyzm. Włosi mogą oficjalnie oddawać hołd ich pamięci dopiero od 2005 r.