[b]Czy nowa strategia przewiduje reakcję na zagrożenia atakami cybernetycznymi, których ofiarą padła niedawno Estonia, i czy zauważa kwestię bezpieczeństwa energetycznego?[/b]
Na ten temat mówi się w nowej doktrynie. Od 11 września w sojuszu panuje przeświadczenie, że nowe zagrożenia są równie ważne jak tradycyjne. Od ataków hakerów na systemy komputerowe w Estonii w tym katalogu znalazły się także zagrożenia cybernetyczne. Eksperci wojskowi zdają sobie sprawę z tego, że wojna w sieci może w przyszłości być zwiastunem realnego konfliktu zbrojnego. Dlatego prace nad bezpieczeństwem cybernetycznym są prowadzone w różnych krajach członkowskich, także u nas. Powołałem niedawno Centrum Bezpieczeństwa Cybernetycznego, które w przyszłości może się przekształcić w odrębny rodzaj sił zbrojnych. NATO musi być gotowe, by na takie zagrożenia odpowiadać w sposób skuteczny. Teraz bezpieczeństwo cybernetyczne, podobnie jak bezpieczeństwo energetyczne, staje się jednym ze zobowiązań sojuszu północnoatlantyckiego.
[b]Jak zmienia relacje między NATO a Unią?[/b]
Jednym z walorów tego dokumentu jest to, że podkreśla on strategiczne partnerstwo między NATO a Unią Europejską. Jesteśmy zadowoleni z tego zapisu. Wzmacnia on pozycję Unii Europejskiej, co jest w polskim interesie, bo jesteśmy członkiem Unii. I jest on podstawą do tego, by uzupełnić braki, z którymi mamy do czynienia na co dzień. Najwyraźniej widać je w Afganistanie i Kosowie, gdzie obie organizacje mają kłopoty ze współpracą, bo dotychczasowe porozumienia nie opisują takich sytuacji. Dla nas Polaków ważne jest, aby Unia nabierała znaczenia na polu bezpieczeństwa, ale by nie odbywało się to kosztem NATO.
[b]Czy nie uważa pan, że przejęcie afgańskiej strefy Ghazni bez jednoczesnego wysłania tam znacznie większej liczby żołnierzy było błędem?[/b]
Kiedy podejmowaliśmy decyzję o przejęciu prowincji Ghazni jakoś nie było głosów krytycznych. Rozmaici mędrkowie, którzy teraz to kwestionują, wtedy siedzieli cicho, a nawet klaskali. W owym czasie, czyli na przełomie 2007 i 2008 roku, zagrożenie w Afganistanie było wielokrotnie mniejsze niż teraz. Kontyngent dotąd rozproszony w pięciu prowincjach, po koncentracji w jednym miejscu uzyskał znacznie większą siłę bojową i nie trzeba było go wtedy zwiększać. Kontyngent w takiej wielkości mógł z powodzeniem przyjąć odpowiedzialność za prowincję Ghazni. Zarówno z wojskowego, jak i politycznego punktu widzenia była to decyzja uzasadniona i przez nikogo niekwestionowana. Politycznie przyniosła nam ona sporo. Polska wpisała się w ten sposób do klubu kilku najważniejszych krajów biorących udział w tej operacji. A ponieważ dla naszych amerykańskich i europejskich sojuszników jest ona testem na wiarygodność sojuszu, to też wzmocniła siłę naszego głosu w sprawach dla Polski istotnych.
[b]A konkretnie?[/b]
Choćby ten projekt nowej koncepcji strategicznej, który odzwierciedla nasze interesy. Uzgodniliśmy też, że w roku 2013 odbędą się pierwsze poligonowe ćwiczenia Sił Odpowiedzi NATO. Została przyjęta nasza propozycja, by odbyły się one u nas w Polsce i w krajach bałtyckich. Rozszerzyliśmy znacznie współpracę wojskową ze Stanami Zjednoczonymi. Weszła ona w zupełnie nową fazę, odkąd żołnierze amerykańscy zaczęli w Polsce okresowo stacjonować. Wreszcie utrzymaliśmy wysoki poziom finansowania projektów inwestycyjnych, podczas gdy innym zabrano.
[i]Bogdan Klich z wykształcenia lekarz psychiatra i historyk sztuki. W PRL działacz demokratycznej opozycji i NZS. Od 2007 roku stoi na czele MON w rządzie Donalda Tuska[/i]