Podczas 24-godzinnej wizyty prezydent Barack Obama m.in. złożył kwiaty pod Grobem Nieznanego Żołnierza i Pomnikiem Bohaterów Getta, spotkał się z prezydentami 20 krajów Europy Środkowej i Wschodniej, rozmawiał z działaczami opozycji antykomunistycznej i oddał hołd ofiarom katastrofy smoleńskiej. Jak zostanie zapamiętana ta wizyta i jak ona wpłynie na stosunki polsko-amerykańskie?
Piotr Gabryel, zastępca redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej" dla portalu se.pl pisze:
Rzadko się zdarza, by taka wizyta przyniosła natychmiastowy, pozytywny efekt. Przywódcy demokratycznych państw nie są władcami udzielnymi i nie podejmują decyzji sami, lecz w uzgodnieniu z parlamentami. Przebieg wizyty pozwala jednak na umiarkowany optymizm. Przede wszystkim z powodu sprawy gazu łupkowego. Ogromne inwestycje związane z jego wydobyciem wymagają dobrego klimatu politycznego między Polską a USA, a wizyta Obamy temu sprzyja. Lechowi Wałęsie marzyło się w latach 90., aby w Polsce zjawili się tacy amerykańscy generałowie, jak General Electric i General Motors. Bo nic tak nie umacnia więzi między państwami - również tych politycznych - jak obecność biznesu. W Polsce mogą wydobywać gaz łupkowy wielkie amerykańskie firmy jak Chevron, Exxon czy Maraton. Wtedy one same będą naciskać na administrację USA, żeby ich interesy były chronione. W efekcie oddział amerykańskich żołnierzy może się u nas zjawić bez żmudnych negocjacji.
Piotr Cybulski na Nowym Ekranie komentuje:
Z tej wizyty zanotowałem właściwie tylko jeden pozytywny aspekt, który my, jako państwo, ale przede wszystkim rządzący, powinniśmy wziąć sobie do serca. Wystarczy porównać np. stan przygotowań BOR i ogólnie wszystkich odpowiednich służb polskich do wizyty Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku - do tego, jak przygotowywana była wizyta Obamy w Polsce. (...) Po raz kolejny, niestety, po wizycie amerykańskiego Prezydenta, zostajemy sami ze sobą, z oklepanymi plecami, z ustami pełnymi oklepanych, acz nadal niezałatwionych tematów. Zostajemy z uszami pełnymi pustych frazesów i mocno przesadzonych komplementów, z wizami do Stanów Zjednoczonych i z sapiącą nam nad głową Rosją, z rurą na dnie Bałtyku oraz silnym poczuciem, że jesteśmy silni i mocni, bo powiedział nam to taki ważny gość. A że innym mówi to samo, bo na tym polega polityka i dyplomacja? Ale Pan się czepiasz, Panie Cybulski.