Udział Polski w walce z islamskim terroryzmem zrodził poważne dylematy moralne, prawne i polityczne nieznane dotychczas państwu, które szczycić się chciało tym, iż jego udział w wojnach XX wieku był z reguły wolny od podejrzeń o naruszanie cudzej wolności i ludzkich praw. Już jednak zaangażowanie w inwazję USA na Irak oparte, jak się okazało, na fałszywych przesłankach dotyczących domniemanego wyposażenia tamtejszego reżimu w broń masowego rażenia mogło być i było przedmiotem trudnych do usunięcia wątpliwości.
Kolejne wątpliwości pojawiły się w związku z uczestnictwem Rzeczypospolitej w zwalczaniu afgańskich talibów i ich sojuszników w świecie muzułmańskim. Polska jest, jak wiadomo, podejrzewana o to, iż jej władze wyraziły zgodę na przetrzymywanie na jej terytorium w utajnionym więzieniu, pozostającym pod nadzorem tajnych służb amerykańskich, pojmanych przez siły zbrojne USA osób oskarżanych o terroryzm. Miały być one tam poddawane torturom celem wymuszenia zeznań. Wedle niektórych przypuszczeń informacje na ten temat docierały do polskich władz. W sprawach tych polska prokuratura od kilku lat prowadzi śledztwo. Gdyby podejrzenia te zostały potwierdzone, rzuciłoby to jak najgorsze światło na nasz kraj i ludzi nim kierujących.
Bezprawne tortury
W jednej z telewizyjnych rozmów poseł Ryszard Kalisz słusznie stwierdził, że wykorzystanie na zasadach eksterytorialności polskiego obszaru państwowego na założenie i prowadzenie więzień przez Amerykanów wymagałoby zawarcia odpowiedniej umowy międzynarodowej ratyfikowanej za zgodą wyrażoną w ustawie. Umowa taka nigdy nie była zawarta. Ryszard Kalisz dochodzi jednak do dziwnej konkluzji: skoro nie było umowy, fakt, który jest przedmiotem prokuratorskiego postępowania, nie miał w rzeczywistości miejsca. Otóż właśnie to, że istnieje podejrzenie, iż mimo braku odpowiedniej podstawy prawnej się jednak wydarzył, jest wystarczającym powodem do niepokoju. Ale nawet gdyby Polska zawarła z USA formalne porozumienie, nigdy nie powinna się zgodzić na stosowanie na jej terytorium tortur przez kogokolwiek wobec kogokolwiek. Te bowiem są wyraźnie zakazane przez naszą konstytucję, akt wyższy niż wszelkie umowy, i nie istnieją takie okoliczności, które zakaz ten mogłyby uchylić. Jeśliby więc władze polskie uzyskały wiedzę, że na terytorium RP tortury takie są stosowane, powinny natychmiast wypowiedzieć umowę i zażądać likwidacji amerykańskich więzień oraz zaprzestania stosowanych w nich praktyk niedozwolonych przez prawo polskie i wiążące nas konwencje międzynarodowe (np. europejską konwencję o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności).
Racja stanu
Innym smutnym wydarzeniem związanym z udziałem Polski w wojnie z terroryzmem poza jej granicami jest przypadek, który zaprowadził kilku naszych żołnierzy na ławę oskarżonych pod zarzutami jednej z najcięższych zbrodni, jakich dopuścić się może człowiek – zbrodni wojennej. Sąd nieprawomocnym jeszcze wyrokiem uniewinnił żołnierzy, uznając, że ich wina nie została w dostateczny sposób udowodniona. Wierzę, że sąd postąpił właściwie i wyrok jest sprawiedliwy. Powstaje jednak pytanie, czy w ogóle sprawa ta powinna trafić do rąk prokuratorów i przed oblicze sądu.
Jeden z wysokich polskich oficerów w pewnej wypowiedzi telewizyjnej postawił tezę, że państwo nasze winno chronić swoich żołnierzy w podobny sposób, jak to czyni w analogicznych sytuacjach państwo amerykańskie. Czyżby chodziło o zapewnienie im nietykalności? Już bowiem samo oskarżenie żołnierzy o popełnienie zbrodni wojennej plami ich honor i honor całej armii.